Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Smutek w przeddzień Cudu

Nie wiem, kto ma czas czytać gazetę w Wigilię, żeby zaś w święta odrywać ludzi od rodzin, stołów, telewizorów oraz choinek i męczyć ich polityką, trzeba nie mieć sumienia. Albo być publicystą, który teksty na wtorek pisze (jak ja) w nocy z niedzieli na poniedziałek. Choć choinki i lampki wraz z innymi ozdobami już cieszą oczy, wciąż głowę zaprzątają marszałek Grodzki, nowelizacja ustawy o sądach, nieudane protesty opozycji i kolejne prezydenckie sondaże. A i święta czasem mogą, w zderzeniu z polityką, wzbudzić refleksje mniej wesołe, niżby się chciało.

Od wyborów samorządowych było wiadomo, że potężny konflikt kultur, cywilizacji i wartości, dotąd śledzony przez nas raczej z bezpiecznej odległości, z impetem wpadł do kilku miejsc w Polsce.

Religia precz z przestrzeni publicznej

W Warszawie główną wojowniczką stała się radna Agata Diduszko-Zyglewska. Już rok temu protestowała przeciw akcentom religijnym podczas tradycyjnego spotkania wigilijnego warszawskich radnych. I choć trochę to trwało – częściowo dopięła swego. W roku 2019 opłatka już nie było w dniu obrad rady, tylko w innym, mniej dogodnym terminie, nie zaproszono też na niego duchownych. Ponieważ jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia (jeśli oczywiście nie są to drażniące lewicowe podniebienie potrawy świąteczne), Diduszko-Zyglewska w tym roku protestuje również przeciwko dniu wolnemu w Wigilię dla warszawskich urzędników. I tylko w Krakowie, jak gdyby nigdy nic, kiedyś lewicowy, a dziś już chyba tylko po prostu salonowy prezydent firmuje łamanie się na rynku opłatkiem wraz ze znienawidzonym przez lewicę biskupem Markiem Jędraszewskim.

Po wyborach parlamentarnych zmiany objęły także Sejm. Posłanka Klaudia Jachira jeszcze przed pierwszym posiedzeniem izby nowej kadencji oburzała się na przesłanie przez Kancelarię Sejmu na służbowego mejla informacji o mszy świętej dla parlamentarzystów. Magdalena Biejat (wybrana na szefową komisji ds. rodziny również głosami PiS) chce zdejmować krzyż z sali posiedzeń i ma sojuszników na lewicy, lecz nie wszyscy posłowie z tej części sali popierają jej szczery zapał.

Wciąż święta Narodzenia Pańskiego

Poza radykalnymi akcjami ideologicznymi w tygodniach poprzedzających święta tradycyjnie trzeba przejść przez dyskusje o żywych karpiach, prawdziwych choinkach, w tym roku nawet o zbyt (według celebrytek) smutnych kolędach. Na szczęście jeszcze przynajmniej pamięta się u nas, jakie to święta i że w ogóle są to święta, a nie tylko „wyjątkowy czas” czy „magiczny moment”. Oczywiście w przestrzeni bardziej komercyjnej próżno szukać innych bohaterów niż Święty Mikołaj, renifery i prezenty, jednak jeśli ktoś nam życzy wesołych świąt, nie dodaje, że chodzi o Boże Narodzenie lub Narodzenie Pańskie, ponieważ jest to całkowicie oczywiste, a nie dlatego, że nie chciałby nas urazić swoim brakiem politycznej poprawności.

Ciamajdan bis

Jak pamiętamy i pamiętać będziemy jeszcze długo, w 2016 r. posłowie opozycji czas okołoświąteczny spędzili w Sejmie, buszując pośród rzeczy swoich kolegów, nagrywając bezsensowne filmiki i jedząc wigilijny pasztet. W ten sposób nieudany pucz przeszedł do historii jako ciamajdan, a poza obecnymi w Sejmie bohaterem tych dni stał się Ryszard Petru, który po wezwaniu do protestów wraz z Joanną Szmidt poleciał na zimowe wakacje. Podróż na Maderę powróciła w komentarzach, gdy politycy opozycji tak przejęli się zagrożeniem dla demokracji, jakie stanowić ma nowelizacja ustawy o sądach powszechnych, że nie dotarli na pierwsze poświęcone jej głosowanie. Niektórzy, jak Grzegorz Napieralski, usprawiedliwiali swą nieobecność świątecznym wypoczynkiem. Napieralski pięknie łączy więc tradycyjne wartości (rodzina, święta) z socjalnymi zdobyczami lewicy (wypoczynek), a pod Sejmem najbardziej zaciekli następcy demonstrantów z zimy 2016 wyczekują nadaremno. Żeby zaś tradycji stało się zadość, zdjęcie z odlatującego bardzo daleko samolotu publikuje przejęty sytuacją w kraju Paweł Rabiej. Chociaż możliwe jest, że do dalekiej Azji udaje się po know-how organizacji masowych protestów. Wtedy oczywiście wiceprezydentowi Warszawy – raptem parę dni temu obiecującemu politykom PiS nową Norymbergę – trzeba zwrócić sprawiedliwość.

Opłatek budzi demony

Warto przypomnieć, że cała sytuacja związana z ciamajdanem rozpoczęła się tuż po tradycyjnym opłatku sejmowym. Awantura w Sejmie wybuchła bowiem w piątek, 16 grudnia 2016 r., wieczorem. Tego samego dnia rano poseł PSL Eugeniusz Kłopotek mówił w TVP Info, dlaczego nie poszedł dzień wcześniej na spotkanie opłatkowe: „Cóż z tego, że my się podzielimy opłatkiem, a za chwilę… Co będzie? Pan zobaczy, co będzie”. Faktycznie – zobaczyliśmy wszyscy. Trzy lata później posłowie znów składali sobie życzenia, a wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska nie spodziewała się chyba, jaką wściekłość sympatyków opozycji wywoła tym, że przełamała się opłatkiem z Elżbietą Witek. Możliwe jest, że część hejtu, jaki wylał się na Kidawę-Błońską, to efekt frustracji wywołanej przywołaną już absencją posłów opozycji podczas jednego z głosowań, nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie. Sytuacja, w której ludzie chwilę wcześniej gotowi oddać kandydatce Platformy prezydenturę, obrzucają ją błotem za najbardziej naturalne w naszej kulturze ludzkie zachowanie, jest zwyczajnie przerażająca. Czy to pomoże zrozumieć pani Małgorzacie i jej kolegom, jakie codziennie uwalniają demony?

Przedświąteczny stan ducha KOD-ersów

Od demonów tych trudno jednak uciec, o czym Kidawa-Błońska przekonała się nie tylko przy okazji opłatkowej fotografii z marszałek Witek. Słynna z agresywnych zachowań Magdalena Klim, znana szerzej jako „ruda z KOD”, błysnęła na Twitterze komentarzem do zdjęcia wykrzywionego Jarosława Kaczyńskiego podczas sejmowego głosowania: „Boli??? K… ma boleć. Niech boli jeszcze bardziej i jak najdłużej. Najlepiej do twojego końca, ty ch…”. Prawicowy Twitter zareagował błyskawicznym wyszukaniem wspólnego zdjęcia Klim z Kidawą-Błońską i być może dlatego właśnie ktoś nakłonił tę pierwszą do usunięcia wpisu. Kiedy jednak ten zniknął, jego autorka zaczęła skarżyć się, że… padła ofiarą prawicowego hejtu. I tak właśnie wyglądają przygotowania do świąt na pobojowisku, jakie zostało po dawnym KOD-zie.

Tego typu historie nie nastrajają optymistycznie. Nie ma co pisać banałów o podziałach – są one faktem. W chwilach, które powinny prowadzić do wspólnego przeżywania świąt, ważnych wydarzeń, sukcesów czy rocznic, jest to widoczne w sposób najbardziej jaskrawy. Oby jednak życzenia kierowane do wszystkich przez ludzi z pierwszych stron gazet i pierwszych minut serwisów informacyjnych były czymś więcej niż tylko grzecznością i hipokryzją. Oby Cud tak wielki, jakim jest Boże Narodzenie, przełożył się na cuda małe, choćby na tych kilka chwil.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#polityka #święta

Krzysztof Karnkowski