Hurra! – grzmiały w poniedziałkowy wieczór wszelkie przekaźniki opozycyjnych mediów. Wieszczono pogrom i ostateczny upadek „reżymu kaczystowskiego”. Namawiano do jak najszybszego wykupywania rocznej prenumeraty „Gazety Wyborczej” i książek Tomasza Lisa.
Tymczasem przedstawiany jako „sensacyjne taśmy Kaczyńskiego” materiał „GW” przejdzie do historii wyłącznie za sprawą miłej uwagi („ja cię nie mogę!”) prezesa PiS na temat potarganych dżinsów tłumaczki. Co prawda usiłuje się jeszcze podnosić jako zarzut, że inwestorzy niedoszłego budynku w centrum Warszawy byli w kontakcie z prezesem Pekao Michałem Krupińskim, który miał wejść w biznes. Cóż, nie będę dowodził, że jak chce się budować w stolicy dowolnego kraju na świecie wieżowiec, to ma się telefon do prezesa banku, który miałby weń zainwestować, i że mnie to wcale nie oburza. Oczywiście można uważać, że tego typu inwestycje załatwia się w lokalnym oddziale banku i nie zamierzam z tym polemizować. Pewnie zdaniem robiących z tego „rzecz” Donald Trump też swoje odstawał w kolejce w oddziale kredytowym Bank of America na rogu 42. Ulicy i 3. Alei. Ale skoro są tacy, co tak myślą, to – ja cię nie mogę! – dobrze, że nami nie rządzą.