Jak zwykle na przełomie sierpnia i września powraca spór o Wałęsę a wraz nim o Bolka. Bywa, że doprowadza to do zabawnych sytuacji. Na przykład młody dziennikarz Onetu w odezwie pełnej egzaltacji poprosił bliżej nieokreśloną (zapewne prawicową) grupę ludzi, by „zanim krzykniecie Bolek, zróbcie chociaż promil tego, co Wałęsa zrobił dla Polski”. Całkiem zabawna za tym stoi logika, prawdziwie Michnikowa (a miałem już nadzieję, że to obciach wśród młodzieży).
Bo właściwie czemu to dokonania Wałęsy miałyby determinować to, czy był Bolkiem czy nie. To raczej kwestia tego, czy pisał donosy i brał za to pieniądze, czy też tego nie robił. Ale jak widać, dla Onetu fakty to sprawa drugorzędna.
Pomyślałem jednak, że spróbuję potraktować odezwę dziennikarza poważnie. Więc odpowiedź brzmi: faktycznie nie zrobiłem tego, co zrobił Wałęsa. Nie byłem w Solidarności za ciężkiej komuny. Ale też nikt mi nie zarzuca, że donosiłem i niszczyłem tymi donosami ludzi. Niestety, piszę to z bólem, mam też bez porównania mniejsze szczęście w totka. Nie byłem również prezydentem, który przez kilka lat nieźle zaszkodził Polsce, otaczając się paskudnymi typami spod ciemnej gwiazdy i na przykład starając się o to, by rosyjskie wojsko nadal stacjonowało w Polsce. No, więc nie zrobiłem nawet promila tego, co Wałęsa. Ale mimo to mogę sobie pozwolić na okrzyk: Bolek! Bo Bolek jest Bolkiem niezależnie od moich „zasług”. I warto, by Onet o tym pamiętał. Tak samo jak o tym, że Bolek to nie Solidarność. Bo Solidarność to miliony bohaterów, którzy nigdy się nie złamali – a nie jeden Bolek. Przy okazji warto też zauważyć, że przyglądając się sprawie Wałęsy, widać jak na dłoni stopień degeneracji środowiska tych naszych niby autorytetów moralnych z okolic „GW”, PO czy TVN. Może nie pamiętacie, ale kiedyś Wałęsa był dla nich szkodnikiem, małpą, pijakiem bijącym żonę i wszystkim, co w Polsce najgorsze. Aż nagle w jeden dzień stał się bohaterem. Gdy wyszły kwity, że donosił. Agent? No to kumpel i wzór!
Jest to oczywisty „deal” między nimi a Wałęsą. Dość prosty. W zamian za ochronę i powtarzane zawsze i wszędzie zapewnienia o jego wielkości, Wałęsa powie i zrobi wszystko, czego od niego zażądają. Nieważne, jak głupie, parszywe i paskudne by to było (a najczęściej jest). Ot, ponura prawda o tych, którzy mają dziś czelność nazywać się dziedzicami Solidarności.