Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Marsz na cztery łapy

13 września w Warszawie odbędzie się protest przeciwko braku obiecanych zmian w prawie, dotyczących m.in: zakazu trzymania psów na łańcuchach, zakazu hodowli zwierząt na futra, zakazu uboju rytualnego i zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach. To efekt wycofania się rakiem przez PiS z ustawy, która mogła nie tylko pomóc w złej doli milionom zwierząt, ale także przekonać wielu ludzi, że nie taki PiS straszny, jak go malują. Wystarczy spojrzeć na to, jaką popularnością cieszył się film z Jarosławem Kaczyńskim, gdy ten opowiadał się przeciwko barbarzyńskim hodowlom norek.

Cóż, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę założyć, że ludzi na wrześniowym marszu będzie więcej, niż na planktonowym marszu św. Huberta, na którym myśliwi szli w otoczeniu hodowców zwierząt futerkowych i zwolenników trzymania psa na krótkim łańcuchu. Zapewne przyjdzie lewak, prawak, leming i beton – wszyscy, którym los zwierząt jest nieobcy. Będzie niejedna pani, która dokarmia głodne koty, pracownicy schronisk dla zwierząt i ludzie, którzy biblijnego „czyńcie sobie ziemię poddaną” nie odczytują jako zachęty do traktowania przyrody jako przemysłu ciężkiego. 

Dlaczego PiS wycofał się z tej ustaw – wiadomo. Jak zapewniają w prywatnych rozmowach niektórzy przedstawiciele partii stało się to „jedynie chwilowo”. Znamy te zapewnienia z innych tematów, których także nie wolno ruszać w obawie przed „pomrukami” mogącymi wybrzmieć w nielicznych, ale krzykliwych środowiskach. Dlatego warto, aby politycy prawicy zobaczyli, kto i dlaczego popiera te zmiany. Więc pójdę na protest 13 września. Z dziennikarskiej ciekawości i reporterskiej powinności. I z przekonania. Ale także po to, by się przekonać, czy jest tak, jak opowiadają wszelacy „znawcy tematu”, że zwolennicy praw zwierząt to jedynie „lewacy z modnych kawiarni” i „jarmużożercy” (jakby coś złego było w kawiarniach i jarmużu).

 



Źródło:

#marsz 13 września #prawa zwierząt

Wojciech Mucha