Czy polski rząd popełnia błędy? Tak. Wiele rzeczy mógłby zrobić lepiej, domyślić się konsekwencji, wyprzedzić pewne działania. Najważniejsze, żeby uczył się na błędach. Ale każde słowa krytyki wobec rządu stają w gardle, gdy widzi się, co wyprawia tzw. opozycja (nie znoszę tym słowem określać tego konglomeratu polityczno-biznesowo-medialnego skupionego wokół PO, opozycja to coś koniecznego w demokracji, zaś tu mamy tylko furię, nienawiść i potrzebę szkodzenia).
Sprawa relacji polsko-żydowskich jest tu idealnym przykładem. Skupmy się na dwóch konkretach. Polin. Muzeum bardzo potrzebne. Odegrało ważną i pozytywną już rolę w opowiadaniu o Polsce. Bo niezależnie od tego, jak wyglądają ekspozycje i co można by było w nich zmienić, pokazało setkom tysięcy odwiedzających spoza granic Polski, że relacje polsko-żydowskie to coś więcej niż Holocaust, to wieki współistnienia i wpływania na siebie. Już ta oczywistość, przy fatalnym obrazie Polski za granicą, była wielkim krokiem naprzód. Ale co teraz robi to muzeum? Wszystko można zrozumieć, lewicowe poglądy, niechęć do władzy, odmienną optykę patrzenia na historię. Ale to muzeum samo siebie sprowadziło do miejsca wieców KOD, wieców partyjnych, miejsca, gdzie sprzedaje się najprymitywniejszą propagandę, co więcej – pełną agresji i nienawiści. To – na poziomie czysto ludzkim, moralnym – hańba dla jego kierownictwa (uważałbym zresztą tak samo, gdyby muzeum stało się areną dla wieców prawicowych). Zastanawiam się, jak patrzą w lustro po takim zaprzeczeniu jakiejkolwiek etyce muzealnika czy historyka. Drugi przykład – „Tygodnik Powszechny” manipuluje słowami premiera Glińskiego, sugerując, iż powiedział on, że „getto” było miejscem przyjaźni między narodami (stwierdził, że takim miejscem będzie Muzeum Getta). Słów brak na takie chamstwo. Te przykłady pokazują jedno. Tamta strona ma gdzieś relacje polsko-żydowskie, upamiętnienie cierpienia czy bohaterów. Chce jednego – wzbudzić nastroje pełne złości i niechęci, podsycać konflikt. Dlatego proszę – nie dajmy się im.