W środowy wieczór SSC Napoli powalczy o swoje być albo nie być w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Włosi zagrają bez swojego gwiazdora Lorenzo Insigne, którego na lewym ataku ma zastąpić Piotr Zieliński.
W ostatniej kolejce Napoli przedłużyło swoje szanse na awans do 1/18 rozgrywek. Lider Serie A pokonał u siebie Szachtara Donieck 3:0, a jedną z bramek zdobył Zieliński, dla którego był to pierwszy gol w europejskich pucharach. Poza reprezentantem Polski do siatki trafili jeszcze Dries Mertens i Lorenzo Insigne. Tego ostatniego zabraknie w kluczowym dla Napoli środowym spotkaniu z Feyenoordem. Gwiazdor, który do tej pory był w zespole Maurizia Sarriego nie do zastąpienia, ma problem z mięśniem przywodziciela. Ból nie pozwolił mu dokończyć ligowego meczu z Juventusem i - mimo starań podjętych przez sztab medyczny Napoli - filigranowy Włoch nie zdążył wykurować się przed podróżą do Rotterdamu. "Lorenzo musi odpocząć. Potrzebuje kilku dni przerwy" - donosi "Sky Italia".
Bez Insigne o zwycięstwo w Holandii nie będzie drużynie Napoli łatwo. W spotkaniu z Juventusem gwiazdora zastąpił w końcówce Adam Ounas, ale to nie on, a Zieliński ma zagrać w Rotterdamie w wyjściowym składzie. "Sarri głowi się i studiuje różne warianty zastąpienia Insigne. Jego pierwszym wyborem jest Zieliński, który jest co prawda uważany za alternatywę w środku pola dla Marka Hamsika, ale z powodzeniem radzi sobie także na lewej stronie ataku. Polak to pierwszy rezerwowy, po którego sięga w tym sezonie Sarri - ma na koncie 13 występów w Serie A i trzy w Lidze Mistrzów" - przypomina "La Gazzetta dello Sport". Drugim wyborem włoskiego trenera miałby być Chorwat Marko Rog.
Włoskie media starają się rozpisać scenariusz na ostatnią rundę fazy grupowej. By móc marzyć o awansie, Napoli musi pokonać Feyenoord, ale nawet to nie da ekipie Sarriego stuprocentowej pewności. W drugim meczu grupy F Manchester City musi jeszcze pokonać Szachtar. Anglicy polecieli na Ukrainę w rezerwowym składzie, ale za to ze wspaniałą passą 20 kolejnych zwycięstw we wszystkich rozgrywkach, której na pewno nie zamierzają przerywać.
Szansę na awans straciły już dwa inne zespoły, w których barwach grają Polacy. We Francji trwa sąd nad AS Monaco, które do tej pory zdołało uciułać tylko dwa punkty w grupie, a w ostatniej kolejce LM w kompromitującym stylu uległo 1:4 RB Lipsk i wiosną nie zagra nawet w Lidze Europy. Znany dziennik "L'Equipe" podsumował tegoroczne występy zespołu Kamila Glika na arenie międzynarodowej krótko i zwięźle - "totalne fiasko". W środę Monaco pożegna się z pucharami meczem z FC Porto, które - podobnie jak Lipsk - walczy o drugie miejsce w tabeli grupy G. Zarówno Portugalczycy, jak i Niemcy, mają na koncie po siedem punktów i stoczą między sobą korespondencyjny pojedynek. Wygrany zostanie w LM, przegrany będzie musiał się zadowolić wiosenną walką w LE.
W fazie pucharowej LM na pewno nie zagra także Borussia Dortmund, która nadal musi radzić sobie bez kontuzjowanego Łukasza Piszczka. BVB powalczy z APOELEM o możliwość udziału w wiosennych rozgrywkach LE. Reprezentant Polski już biega na bieżni, a w połowie grudnia ma wrócić do zajęć z drużyną. Na Ligę Europy byłby więc jak znalazł, bo bez niego zespół z Dortmundu gra jak zagubiony we mgle.
W środę na boisku zobaczymy nie tylko polskich piłkarzy, lecz także sędziego. Szymon Marciniak poprowadzi spotkanie Liverpoolu ze Spartakiem Moskwa. W grupie E o 1/8 finału wciąż walczą trzy zespoły - poza Liverpoolem i Spartakiem także Sevilla.