USA i afgańscy talibowe porozumieli się w sprawie otwarcia przez to ugrupowanie przedstawicielstwa politycznego w jednym z krajów muzułmańskich, być może w Arabii Saudyjskiej - podała w sobotę irańska agencja Fars.
Agencja powołuje się na wypowiedź byłego talibskiego ministra Molewiego Arsalę Rahmaniego, który wystąpił ze wspomnianego ugrupowania i zaakceptował pojednanie zaproponowane przez afgański rząd prezydenta Hamida Karzaja.
"USA zgodziły się na utworzenie w jednym z krajów muzułmańskich przedstawicielstwa politycznego reprezentującego kierownictwo talibów - powiedział Rahmani. - Wstępnym krokiem musi być jednak zerwanie przez talibów z Al-Kaidą.
Agencja Farsa pisze, że nie powiedział on, w jakim kraju mogłoby powstać przedstawicielstwo talibów, ale podaje trzy prawdopodobne miejsca: Arabia Saudyjska, Turcja lub Turkmenistan.
Rada Bezpieczeństwa ONZ ogłosiła w piątek, że wykreśliła z czarnej listy terrorystów nazwiska czternastu talibów, wśród nich czterech członków Rady Pokoju utworzonej przez rząd Afganistanu w zamiarem działania na rzecz pojednania w kraju.
Obecny przewodniczący Rady Bezpieczeństwa ONZ, ambasador Niemiec Peter Wittig oświadczył, że uczyniono to na wniosek rządu w Kabulu. Witting stoi również na czele komitetu Rady oceniającego stosowanie sankcji wobec afgańskich talibów.
"Rada Bezpieczeństwa i wspólnota międzynarodowa popierają wysiłki rządu afgańskiego zmierzające do tego, by talibowie uczestniczący w procesie pojednania włączyli się do dialogu politycznego w celu zagwarantowania pokoju i bezpieczeństwa w Afganistanie" - podkreśla ambasador Wittig w wydanym w oświadczeniu.
Po piątkowej decyzji na czarnej liście talibów objętych sankcjami pozostały 123 nazwiska.
W styczniu ub. roku prezydent Karzaj utworzył Radę Pokoju z myślą o włączeniu do społeczeństwa afgańskiego ok. 36 tys. rebeliantów.
Źródło:
Marek Nowicki