Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Czy Grecja podłoży nam świnię?

Polski premier igra z ogniem obiecując pomoc Grecji i deklarując pomoc w wysokości 250 mln euro czyli ok. 1 mld zł., jako wyraz europejskiej solidarności.

Polski premier igra z ogniem obiecując pomoc Grecji i deklarując pomoc w wysokości 250 mln euro czyli ok. 1 mld zł., jako wyraz europejskiej solidarności.

Grecka zaraza zainfekowała już prawie całą Europę. Jak na razie pod Akropolem biorą i nie kwitują. Są dziś ewidentnymi bankrutami, rentowność 10- letnich obligacji to już 17,5 proc., ani więc 110 mld euro z pierwszej puli pomocy, ani zapowiadane kolejne 90 mld euro nie pomogą. To tylko wrzucanie pieniędzy do greckiego pieca. Czyżby Tusk i J. V. Rostowski lubili palić milionami euro?

Nawet jeśli Grecy otrzymają kolejną, piątą już transzę – 12 mld euro w czerwcu - nie ma żadnej gwarancji, że będą realizować skrupulatnie program oszczędnościowy. Można zrozumieć sympatie polskiego rządu dla Aten ze względu na pokrewną z naszym Ministerstwem Finansów kreatywną księgowość i sztuczki finansowe ze słynnymi już swapami walutowymi. Dziwne jednak, że kiedy w 2009 nasi prawdziwi przyjaciele Węgrzy popadli w kryzysowe tarapaty i zwrócili się o pomoc do UE, to właśnie Tusk z Rostowskim wyraźnie się od takiej pomocy dystansowali. W dodatku zaczęli pouczać Węgrów jak walczyć z kryzysem.

Hiszpania, Irlandia, Portugalia lub Włochy są następne w kolejce. Czy im również pomożemy i wesprzemy już nie setkami milionów euro? Potrzebne będą zapewne miliardy... W przypadku samej Hiszpanii zapewne ok. 400 miliardów euro!

Pomoc Polski dla Grecji w wysokości na razie 250 mln euro to ponury żart. W rzeczywistości to bowiem pomoc dla niemieckich, francuskich, holenderskich, czy włoskich banków. Mamy je przecież nad Wisłą! A podobno nie będziemy się kłaniać bankierom...

To europejski sektor bankowy jest dziś zagrożeniem dla Unii, strefy euro i całej Europy. Ten sektora trzyma prawdziwego trupa w szafie – blisko 215 mld euro w greckich obligacjach, a obligacji krajów PIIGS (skrótowiec określający państwa o złej sytuacji budżetowej od angielskiego słowa „pigs” czyli „świnie”) aż na kwotę 900 mld euro. Ciekawe czy hasło wicepremiera Pawlaka w kwestii pomocy dla Grecji „jeden za wszystkich wszyscy za jednego” - będzie obowiązywać w Unii, gdy zielona wyspa zacznie tonąć?

Pochopne deklaracje Premiera Polski wobec kanclerz Angeli Merkel o przystąpieniu do planu Euro – Plus dotyczące tego, że zielona wyspa mimo, iż w strefie euro nie jest to płacić i pomagać bankrutom będzie, materializują się na naszych oczach. Podpisywanie weksli in blanco jest bardzo kosztowne i niebezpieczne jak widać.

Czy warto zatem ratować Grecję, zamiast dwóch milionów polskich kredytobiorców potencjalnych bankrutów? Kto uratuje 700 tysięcy polskich kredytobiorców walutowych – których zobowiązania hipoteczne to już ok. 170 mld zł? A może lepiej dołożyć te „greckie” pieniądze do autostrady A-2, na dokończenie której potrzeba jeszcze 500 mln euro czyli 2 mld złotych?

Zadłużenie sektora finansów publicznych tylko w I kw. 2011r. wzrosło o 4 proc. i zbliża się do 800 mld zł. Europejskie trzęsienie ziemi dopiero przed nami. Tymczasem Polska zadłużyła się na 2 – 3 pokolenia do przodu. W moim przekonaniu już znajdujemy się w klubie europejskich bankrutów (PIIGS)! Tyle, że nam nikt nie pomoże, skoro upieramy się, że jesteśmy zieloną wyspą.

68 procent Polaków ankietowanych przez TNS – OBOP uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku, a zdaniem 60 proc. badanych polska gospodarka znajduje się w kryzysie. Czy aby na pewno stać nas w tej sytuacji na palenie pieniędzmi w greckim piecu? Tym bardziej, że za chwilę trzeba będzie gasić pożar w hiszpańskiej hacjendzie i to w dobie polskiej, „kreskowanej” prezydencji...

 



Źródło:

Janusz Szewczak