Dobro moralne rodzi się w sercu
Czy można czynić dobro pod przymusem? Można. A czy jest to możliwe, gdy kierujemy się niskimi pobudkami? I na tej drodze powstaje bardzo dużo dobra. A jednak w obu tych sytuacjach nie rodzi się w nas dobro moralne.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Czy można czynić dobro pod przymusem? Można. A czy jest to możliwe, gdy kierujemy się niskimi pobudkami? I na tej drodze powstaje bardzo dużo dobra. A jednak w obu tych sytuacjach nie rodzi się w nas dobro moralne.
Dobro można czynić w trojaki sposób. Czyni je np. chirurg, jak w „Znachorze” (powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza), który wykonuje operację, kierując się motywem bezinteresowności i szlachetności – dlatego że wymaga tego sytuacja. Można leczyć ludzi tylko dla finansowej gratyfikacji.
Nasza ojczyzna, obrzydzana nam przez część liberalno-lewicowych mediów i ojkofobów, przekształca się raz w roku w cudowny kraj, emanujący niespotykanym nigdzie na świecie altruizmem, czyli miłością. Czy jednak utożsamienie altruizmu i miłości jest zgodne z prawdą? Dlaczego nie ma w Biblii słowa „altruizm”? Dlaczego poddaje je krytyce jeden z największych etyków Max Scheler? I dlaczego o. Józef M. Bocheński uważa, że utożsamienie altruizmu z miłością jest przesądem?
Czy między chrześcijańską wiarą oraz rozumem i jego wytworami, przede wszystkim filozofią i nauką, zachodzi sprzeczność? Mędrcy z Ewangelii św. Mateusza symbolizują odmienne stanowisko, któremu w naszych czasach dało wyraz wielu myślicieli katolickich, m.in. św. Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” („Wiara i rozum”) i Benedykt XVI.
Już jako chłopiec Joseph Ratzinger chciał być biskupem i kardynałem. Był chrześcijaninem, dla którego wiara jest wiarą poszukującą zrozumienia. Został jednym z najwybitniejszych teologów katolickich naszych czasów, zajmując poczesne miejsce w historii teologii.
Okres Bożego Narodzenia i poprzedzające go dni to czas, w którym dokonuje się wyjątkowa emanacja dobra. Jeśli Peter Hahn ma rację, że najbardziej wstrząsającą diagnozą naszych czasów jest dogłębny brak nadziei, to jej ożywienie w adwencie jest czymś arcyważnym.
Jutro będziemy świętować wydarzenie, które zainicjowało nowy etap w dziejach ludzkości. Co się stało w tamtą betlejemską noc? Narodził się Jezus z Nazaretu, syn Maryi i Józefa. Starożytni myśliciele, m.in. Platon w „Uczcie”, i poeci byli przekonani, że miłość jest dążeniem tego, co mniej doskonałe, ku temu, co bardziej doskonałe.
Czy przekonanie, że miłowanie drugiego człowieka jest dobre, a miłość samego siebie jest grzeszna, jest zgodne z prawdą? I czy miłość siebie i miłowanie bliźniego wykluczają się? To dlaczego wielka księga mądrości – Biblia – mówi: „Kochaj bliźniego jak siebie samego”?
Jedną z głównych przyczyn międzyludzkich dramatów, a wcale nie tak rzadko tragedii, jest bardzo mocno zakorzenione w świadomości społecznej fałszywe przekonanie, że miłość, w szczególności miłość erotyczna, jest tożsama z zakochaniem się. O ile jednak zakochanie się jest upragnionym, trwającym przez pewien czas stanem emocjonalnym, o tyle miłość jest względnie trwałą duchową energią, postawą i sposobem bycia człowieka oraz sztuką traktowania go.
Czym jest miłość, np. miłość matki do dziecka? Nie jest tożsama z aktywnością seksualną i sympatią, z życzliwością i szacunkiem, a nawet z zakochaniem się. Natomiast jest odkryciem i przeżyciem niepowtarzalności i arcyważności osoby.
Gdy rozpoczyna się adwent, za każdym razem przychodzi mi na myśl początek rozważań Karla Rahnera: „I znów jest adwent w Twoim Kościele, Boże. Znów wracamy do modlitwy tęsknoty i wyglądania, pieśni nadziei i obietnicy”.
Kto w naszych czasach pretenduje do bycia królem ludzkich serc? Kto zagubionym ludziom obiecuje raj na ziemi? Kogo słuchają i naśladują? Na liście kandydatów znajdują się na pewno celebryci. Są też pretendenci bezosobowi – przede wszystkim smartfon, ale i moda, nowe ideologie itp. Jakie wartości kandydaci ci propagują? Oczywiście wieczną młodość i zdrowie, wygodę i przyjemność, sukces i popularność.
Z okazji Narodowego Święta Niepodległości bardzo dużo mówiono o jedności mieszkańców naszego kraju. Sto lat temu – argumentowano – przywódcy polityczni spierali się wprawdzie ostro o kształt naszej ojczyzny, a mimo to potrafili w sprawach fundamentalnych zachować jedność.
„Ojczyzna – pisze o. prof. Józef M. Bocheński – to (…) coś podobnego do ojca czy matki i nie myli się tradycja wielu ludów, gdy ją matką nazywa”. Ojczyzna jest rzeczywistością, która – w przeciwieństwie do narodu – jest przez nas wybierana i stanowi splot czy syntezę wspólnoty ziemi, wspólnoty osób, wspólnoty historycznej, a nade wszystko wspólnoty kultury i wartości.
Coraz większy niepokój budzą agresja, nienawiść i pogarda formacji Donalda Tuska i jego samego wobec Zjednoczonej Prawicy oraz jej sympatyków. Zjawiska takie wcześniej czy później kończą się przemocą fizyczną, czego dowodem są ostatnie wydarzenia.
Stając w zadumie nad grobami, zapalając znicze i wspominając swoich bliskich zmarłych, zastanawiamy się nad życiem i śmiercią. Życie to cudowna i piękna rzecz. Niestety, jego końcem jest śmierć. „Śmierć człowieka – pisze Tadeusz Żychiewicz – jest podwójnym absurdem, jeśli się zważy, że poprzez śmierć świadomy siebie i refleksyjny podmiot staje się nagle rzeczą.
Faktem jest, że część dorosłych mieszkańców naszego kraju jest zaczadzona nihilizmem i panświnizmem. Pochowano wprawdzie jego propagatora, natomiast jego wyznawcy nie tylko mają się dobrze, lecz także zarażają tą filozofią i postawą życiową najmłodsze pokolenie.
Chrześcijaństwo nie deprecjonuje szczęścia ziemskiego, lecz jedynie odsłania daremność poszukiwania szczęścia absolutnego w doczesności poprzez tworzenie sobie bożków zdrowia, atrakcyjnego wyglądu, wygody, bogactwa itp., oddawanie się stanom orgiastycznym, wymyślanie sobie nowych utopii i pogrążanie się w świecie wirtualnym.
Doświadczenie przynosi nam trzy doniosłe prawdy. Faktem jest, że doczesność obdarowuje nas szczęściem w różnych postaciach – głęboką radością, rozkoszą, zadowoleniem itp. Drugą prawdę wyraża Vittorio L. Castellazzi: „Rzeczywistość dnia codziennego zmusza nas do przyznania, iż nie istnieje doskonałe, pełne i absolutne szczęście”.
Piękny wrześniowy dzień – powód do radości. A jednak osoby przeziębione, czujące się źle wcale się nie cieszą. Dlaczego?