Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

​Sędzia Łączewski przeniesiony. Nie będzie już orzekał w sprawach karnych

– Na wniosek sędziego Wojciecha Łączewskiego prezes Sądu Okręgowego w Warszawie zgodził się, aby przenieść sędziego do wydziału cywilnego.

Autor: plk

– Na wniosek sędziego Wojciecha Łączewskiego prezes Sądu Okręgowego w Warszawie zgodził się, aby przenieść sędziego do wydziału cywilnego. Od 1 maja sędzia Łączewski nie orzeka już w sprawach karnych – poinformowała nas sędzia Ewa Leszczyńska-Furkat z SO w Warszawie. Jak dodała sędzia pozostałe postępowania dyscyplinarne i prokuratorskie cały czas trwają.

W lutym tego roku w mediach pojawiła się informacja dotycząca sędziego z Warszawy Wojciecha Łączewskiego, który chciał umawiać się z osoba podszywającą się pod Tomasza Lisa, aby „powstrzymać PiS”. Gdy dziennikarze ujawnili skandal (sędzia nie może angażować się politycznie), Łączewski twierdził, że padł ofiarą prowokacji i ktoś podszywa się pod niego w internecie.

Sprawą zainteresował się również minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

W związku z serią artykułów zamieszczonych m.in. w portalach Kulisy24, TVP.Info oraz czasopiśmie „Warszawska Gazeta” mających jakoby dotyczyć postępowania Wojciecha Łączewskiego (…) oraz licznymi pytaniami mediów kierowanymi w tej sprawie do Ministerstwa Sprawiedliwości, proszę o podjęcie – w ramach posiadanych uprawnień – czynności zmierzających do wyjaśnienia przedmiotowej sprawy

– podał Ziobro.

Teraz okazało się, że Łączewski zostanie przeniesiony – na własną prośbę – do wydziału cywilnego i  nie będzie już orzekał w sprawach karnych.

Na wniosek sędziego Wojciecha Łączewskiego prezes Sądu Okręgowego w Warszawie zgodził się, aby przenieść sędziego do wydziału cywilnego. Od 1 maja sędzia Łączewski nie orzeka już w sprawach karnych

– poinformowała nas sędzia Ewa Leszczyńska-Furkat z SO w Warszawie. Jak dodała, pozostałe postępowania dyscyplinarne i prokuratorskie cały czas trwają.

Jako pierwsza aferę z udziałem „znanego sędziego” opisała redakcja serwisu kulisy24.pl. Wówczas jednak nie podawano żadnych nazwisk, opisując jedynie mechanizm prowokacji. Z relacji serwisu wynika, że na Twitterze założone zostało fałszywe konto, łudząco podobne do oficjalnego profilu znanego dziennikarza. Choć wielu internautów nie dało się na to nabrać, niespodziewanie ktoś podający się za „znanego sędziego” miał podjąć próbę kontaktu. Pisząc również z fałszywego konta zapewniał, że w przypadku walki z rządem Prawa i Sprawiedliwości niezbędna jest „zmiana strategii”. Sugerował również chęć spotkania z dziennikarzem.

Tym sędzią miał być właśnie Wojciech Łączewski. Gdy wybuchł skandal pojawiły się tłumaczenia (publikowane na stronie Sądu Okręgowego w Warszawie), że ktoś się podszył, że to prowokacja, a poza tym  jeden z wpisów został zamieszczony na Twitterze, gdy sędzia był na sali rozpraw.

Do tej sytuacji odniósł się na antenie Jedynki Polskiego Radia autor pierwszej publikacji. I wykpił tłumaczenia Łączewskiego.


Można powiedzieć, że zdjęcie można podrobić, sfalsyfikować, ale ten internauta wskazał temu sędziemu miejsce do spotkania i podał godzinę, o której mają się zobaczyć. Te dwie osoby, sędzia myślał, że spotka się z tą sławną osobą, która walczy z PiS-em i przyszedł w to miejsce, o określonej godzinie na jednym z warszawskich osiedli. Ja go tam po prostu widziałem, ponieważ pojechaliśmy z Sylwestrem Latkowskim zobaczyć o co chodzi w tej sprawie. Czy my nie jesteśmy tak naprawdę poddani prowokacji

– mówił Michał Majewski.

Chcieliśmy zobaczyć, kto pojawi się na tym spotkaniu i zobaczyliśmy bardzo znanego sędziego, więc argument o tym, że ktoś włamał mu się na konto i odebrał mu możliwość wpisywania samemu tych rzeczy jest moim zdaniem dość bałamutny

– dodawał dziennikarz.

W rozmowie z prowadzącym audycję Majewski stwierdził również:

Na własne oczy, tak jak widzę ciebie teraz, widziałem tego sędziego i widział go również Sylwester Latkowski i możemy to potwierdzić, jeżeli zostaniemy o to zapytani przez prokuratorów lub przez sąd.

W marcu ubiegłego roku sędzia Wojciech Łączewski w nieprawomocnym wyroku stwierdził, że Mariusz Kamiński, jako szef CBA, przekroczył swoje uprawnienia – skazał go za to na trzy lata pozbawienia wolności oraz zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez 10 lat. Za winnego uznał też Macieja Wąsika, byłego wiceszefa CBA, i także skazał go na trzy lata więzienia. Grzegorz Postek, były dyrektor Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA, został skazany na dwa lata i sześć miesięcy więzienia i 10 lat zakazu pełnienia funkcji publicznych. Uzasadnienie wyroku Łączewski pisał pół roku... 

Autor: plk

Źródło: niezalezna.pl