23 października do łódzkiej izby wytrzeźwień trafiła prowadząca samochód po pijanemu kobieta. To Monika Zbrojewska, wiceminister sprawiedliwości. Miała dwa promile alkoholu w organizmie. Była agresywna wobec policjantów, więc w kajdankach trafiła do izby wytrzeźwień.
Dzień później kobieta opuściła izbę wytrzeźwień. We wtorek miała usłyszeć zarzuty, lecz nie pojawiła się na przesłuchaniu. Miała zwolnienie lekarskie. Policja uznała to tłumaczenie, ale dodała, że nie będzie w nieskończoność czekać na Zbrojewską.
„Jeśli przesłuchanie będzie oddalać się w czasie, to następnym razem mundurowi nie zadowolą się zwykłym zwolnieniem lekarskim, ale będą prosić o informację o stanie zdrowia ministerialnej urzędniczki, potwierdzoną przez biegłego sądowego. Wtedy będzie on musiał jasno określić, czy podejrzewana może brać udział w czynnościach procesowych. W ostateczności funkcjonariusze mogą z użyciem siły doprowadzić Zbrojewską na komisariat” – czytamy na rmf24.pl.
Monika Zbrojewska jest adwokatem i doktor habilitowaną nauk prawnych. W Ministerstwie Sprawiedliwości pracowała od listopada 2014 r. Wykłada na Uniwersytecie Łódzkim.
Okazuje się, że jej „wyczyn” przyprawił jej problemy również na uczelni, na której pracuje. Była wykładowcą Katedry Postępowania Karnego i Kryminalistyki/Zakładu Postępowań Karnych Szczególnych, Wydziału Prawa i Administracji.
- powiedziała dziekan wydziału prawa UŁ, prof. nadzw. dr hab. Agnieszka Liszewska.Nie wyobrażam sobie jednak, żeby osoba, która dopuściła się umyślnego przestępstwa uczyła studentów prawa
Uniwersytet Łódzki jak i Okręgowa Rada Adwokacka przekazały jej sprawę rzecznikom dyscyplinarnym.