Prezydent Wałbrzycha spotka się dziś z odkrywcami zaginionego legendarnego pociągu ze złotem, który miał w trakcie II wojny światowej wywozić cenne przedmioty z Dolnego Śląska. Warto przy tym zwrócić uwagę na tekst Doroty Kani w najnowszej „Gazecie Polskiej”, dotyczący tego tematu.
Prezentujemy fragment artykułu z tygodnika „Gazeta Polska”:
Czy rzeczywiście odnaleziono „złoty pociąg” i odkrywcy poniemieckich skarbów mogą liczyć na gwarantowane w polskim prawie 10 proc. znaleźnego? W tej kwestii zdania są rozbieżne, ale niewykluczone, że jeśli rzeczywiście skarb III Rzeszy został zlokalizowany, to znalazcy otrzymają swoją działkę. O całej sprawie napisały znane światowe portale, m.in. Reuters, BBC i Haaretz. Dotarcie do miejsca, gdzie ma się znajdować „złoty pociąg”, nie będzie łatwe – jest bardzo prawdopodobne, że zarówno droga dostępu, jak i sam pociąg zostały zaminowane.
W sierpniu 2015 r. do władz powiatowych w Wałbrzychu wpłynęło pismo, w którym dwaj poszukiwacze skarbów, Polak i Niemiec, stwierdzili, że wiedzą, gdzie znajduje się „złoty pociąg”. Zadeklarowali, że wskażą miejsce, w którym ukryty jest skarb, w zamian za 10 proc. znaleźnego.
„Zawiadamiamy o znalezieniu pociągu pancernego z czasów II wojny, np. dział samobieżnych ustawionych na platformach. Mieści w sobie także przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne”
– napisano w piśmie skierowanym do Jacka Cichury, starosty powiatowego w Wałbrzychu.
List napisali Małgorzata Sosnowska i Jarosław Chmielewski – radcy prawni reprezentujący odkrywców „złotego pociągu”, podkreślając, że ich klienci są wiarygodni.
Cały tekst w tygodniku „Gazeta Polska”