Ewa Kopacz to czujna kobieta jest. Kilka dni temu cała Europa kpiła z kanclerz Niemiec, gdy pod Angelą Merkel złamało się krzesło. Polska premier wolała więc zabrać meble ze sobą. A że jechała do Wrocławia, matecznika Schetyny, to BOR pewnie pilnował, czy ktoś nie podpiłował nóg.

Wczoraj pisaliśmy: Na wyjazdowe posiedzenia rządu w Łodzi i we Wrocławiu premier Ewa Kopacz zabrała ze sobą... meble z Warszawy. Jak ustalił "Fakt", stoły i krzesła przetransportowano specjalnym tirem.

Ten rząd jest tak rozrzutny, że nie sprawdził nawet "gratisowych" ofert:

Niektórzy sądzą, że po rządach Kopacz do lamusa odejdą dotychczasowe powiedzionka

Miał Komorowski swoje krzesło, Kopacz widać pozazdrościła rozgłosu

Inni też tirami wożą "podarki"
