W czasie kampanii wyborczej Bronisław Komorowski odwiedził Toruń - był tam ostatniego dnia kampanii wyborczej. Podczas wiecu Remigiusz D., działacz ruchu pro-life, chciał wręczyć prezydentowi ulotkę. Energicznie ruszył w kierunku Komorowskiego. To nie spodobało się BOR-owcom. To wystarczyło, aby politycy PO ogłosili, iż doszło do próby zamachu na kandydata PO, a media mainstreamowe "grzały temat" ostatniego dnia kampanii.
Remigiusza D. zatrzymano, Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum - Zachód wszczęła śledztwa, a mężczyźnie postawiono bardzo poważne i liczne zarzuty.
"Zachowanie mężczyzny oceniono przez pryzmat usiłowania czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej oraz odrębnego czynu w postaci naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy oraz stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy Policji do zaniechania czynności służbowych podejmowanych bezpośrednio po zatrzymaniu agresywnego mężczyzny.Mężczyźnie przedstawiono zarzuty z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 135 § 1 kk oraz art. 222 § 1 kk i art. 224 § 2 kk w zw. z art. 11 § 2 kk. Czyny te są zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat" - do dziś można przeczytać w komunikacie zamieszczony na stronie internetowej prokuratury.
Od początku jednak było wiadomo, że sprawa jest sztucznie rozdmuchana, o żadnych zamachu, czy chociażby próbie nie ma mowy. Nie tylko "przesłuchany w charakterze podejrzanego Remigiusz D. nie przyznał się", ale i decyzje prokuratury pokazywały, że nie traktuje zbyt poważnie. Bo rzekomy "zamachowiec" wyszedł szybko na wolność za poręczeniem majątkowym i dostał jedynie dozór policji. Na zdumiewające okoliczności wskazał również adwokat z Torunia, Mariusz Trela.
Minęły dwa tygodnie - postanowiliśmy sprawdzić co się dzieje w sprawie, którą "żyła cała Polska". Okazuje się, że nic nowego! - Sytuacja nie zmieniła się, kwalifikacja prawna pozostała taka sama, podejrzany nie zmienił swojego stanowiska - przyznaje w rozmowie z portalem niezalezna.pl Artur Krause, rzecznik prasowy Prokuratora Okręgowego w Toruniu.
Bronisław Komorowski miał być ofiarą, a więc musi zostać przesłuchany jako pokrzywdzony. Na razie nie wysłano mu wezwania.
- Oczywiście, będziemy dążyć do tego przesłuchania - zapewnia prokurator Krause, ale nie wie kiedy się odbędzie.
Być może prokuratorzy poczekają, aby wezwać "Bronisława Komorowskiego" a nie "prezydenta Komorowskiego". Ostatecznie czasu nie pozostało wiele, do 6 sierpnia. Artur Krause nie chciał komentować takich sugestii, zapewniając, że termin polityczne nie mają znaczenia podczas śledztw.
Hm, dobrze by było...