Jak donoszą francuskie media, pierwsza transza kredytu, 2 mln euro jest już na koncie Frontu Narodowego. Jej skarbnik Wallerand de Saint-Just potwierdził tę informację. Saint-Just twierdzi, że kredytu udzielono zgodnie z prawem i dodaje: „Od dawna szukamy źródeł finansowania naszych kampanii wyborczych. Jednakże większość francuskich i europejskich banków kategorycznie odmawiają Frontowi Narodowemu i jego kandydatom pożyczki.”
Marine Le Pen niejednokrotnie występowała z poparciem dla polityki Rosji i prezydenta Putina. Między innymi uznała wyniki referendum na Krymie, po którym Rosja anektowała półwysep, występowała przeciwko sankcjom wobec Rosji.
„Gazeta Polska” przygląda się relacji Moskwy z dwiema najsilniejszymi partiami skrajnej prawicy w Europie – z węgierskim Jobbikiem i francuskim Frontem Narodowym. Oczywiście, skrajnie proputinowskie sympatie nie ograniczają się do tych dwóch ugrupowań nacjonalistycznych. Ale zarówno Front, jak i Jobbik są realnymi siłami politycznymi w swoich państwach. Marine Le Pen (przywódczyni FN) zdobyła w wyborach prezydenckich w 2012 r. prawie 18 proc. głosów, a jej partia odniosła ostatnio znaczny sukces w wyborach lokalnych. Jobbik zaś w ostatnich wyborach parlamentarnych zdobył aż 20 proc. głosów. W tym kontekście proputinowscy politycy, np. z Wielkiej Brytanii (jak Nick Griffin z Brytyjskiej Partii Narodowej), są marginesem w swoich państwach.
Portal niezalezna.pl, na liście zagranicznych „obserwatorów” krymskiego referendum znajdują się członkowie węgierskiego Jobbiku. Jest nim np. eurodeputowany Béla Kovács. Przedstawicielem Austrii jest Johann Stadler, który twierdzi, że dziennikarka Anna Politkowska „zamówiła” swoje zamordowanie. Z kolei serbski przedstawiciel obserwatorów Zoran Radoncić ma zakaz wjazdu do Kanady z powodu negowania Holokaustu.