Uczniowie wyciągani są z lekcji, pracownicy z zakładów pracy, młodociani działacze przeszukiwani są w swoich domach na oczach rodziców. Apelujemy do policji i prokuratury o zaprzestanie nękania uczestników Marszu Niepodległości! – mówił na konferencji prasowej Marcin Iwanowski z zespołu prawnego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Według informacji podawanych przez narodowców, w wyniku akcji policji działającej na zlecenie prokuratury przeszukiwano także prywatne firmy produkujące akcesoria prawicowe. Młodym ludziom policja odradzała udział w marszu, strasząc, że może im to zaszkodzić w karierze zawodowej.
– We wtorek 4 listopada br. o godzinie 6 w moim mieszkaniu odwiedziło mnie trzech funkcjonariuszy CBŚ, którzy na podstawie postanowienia Prokuratury Okręgowej w Warszawie przeszukali mieszkanie oraz zajęli komputer – relacjonował jedną z takich akcji Andrzej Bojarski z ruchu Narodowa Ostrołęka. W sieci umieścił postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dotyczące wydania przez niego rzeczy. Według dokumentu zarekwirowane rzeczy mają „propagować ustrój faszystowski i nawoływać do nienawiści na tle narodowościowym”.
Policja tłumaczy działania względami bezpieczeństwa. – Zbieramy wszelkie informacje, które mogą być pomocne przy zabezpieczeniu takich imprez. Przede wszystkim dotyczące liczby uczestników. Robimy to rutynowo od lat – komentował przeszukania na łamach „Rzeczpospolitej” podinsp. Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
W dniu Święta Niepodległości Komenda Główna Policji zamierza ściągnąć do Warszawy nawet 15 tys. funkcjonariuszy oraz kilkuset żandarmów wojskowych. W sumie, jak podało radio RMF, 11 listopada nad bezpieczeństwem będzie czuwało 5,2 tys. osób.
Cały tekst w poniedziałkowej "Gazecie Polskiej Codziennie"