Tomasz Adamowicz, fotoreporter "Gazety Polskiej Codziennie", był w niedzielę w centrum niebezpiecznych wydarzeń dziejących się w Kijowie. Wieczorem został ranny w głowę.
Dzisiaj w Kijowie od rana przebywało dwóch dziennikarzy "Codziennej": Wojciech Mucha i Dawid Wildstein, a także
Tomek Adamowicz, fotoreporter, dzięki którego zdjęciom pokazywaliśmy, co tak naprawdę działo się w Kijowie. Wszystkie tekstu portalu niezalezna.pl były ilustrowane jego zdjęciami. Chcąc być najbliżej najważniejszych wydarzeń, narażał się na poważne niebezpieczeństwo.
Niestety, rzucano petardy, wybuchały granaty hukowe, w powietrzu latały kamienie. Jeden z nich trafił naszego kolegę.
- Tomek był w pobliżu stadionu Dynama, gdzie najwięcej się dzieje. Dostał kamieniem w głowę. Nie został od razu przetransportowany do szpitala, bo teraz karetki pogotowia nie jeżdżą z jednym rannym. Czeka na innych "rannych", aby nie było pustych kursów - mówi nam Wojciech Mucha. -
Tomek jest zakrwawiony, ale przytomny. Na pewno będzie potrzebne założenie szwów.
Z naszych ustaleń wynika, że nasz fotoreporter opuścił już szpital, gdzie opatrzono mu ranę głowy i założono szwy.
(fot.: Piotr Ferenc-Chudy)
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...