Pod koniec grudnia ub.r. Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Zakłada on m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu, rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach.
"Zwiększenie frekwencji podczas wyborów jest w interesie każdego polityka. Jeśli chodzi o zaproponowane zmiany, mógłbym się jako praktyk do nich odnieść. Nie wyobrażam sobie liczenia głosów po jednym głosie i pokazywania ich wszystkim. To będzie trwało długo. Nawet kilka dni. Myślę, że nie znajdziemy chętnych do komisji, aby liczyć głosy przez kilka dni"
- stwierdził na antenie Telewizji Republika polityk Lewicy.
Co do transparentności, Balt przyznał, że "jest na tak". "Nie widzę problemu, jeśli chodzi o nagrywanie. Liczenie głosów mogłoby być nagrywane i następnie odtwarzane, gdyby pojawiły się protesty".
"Jeśli chodzi o nasze podejście jako Lewicy - nie wiem, czy dobre byłoby ustawianie lokali wyborczych w pobliżu świątyń. Mogłoby to spowodować pewne spaczenie wyborcze"
- reasumował eurodeputowany.
"To się musi zmienić"
Zdaniem posłanki Borowiak, sposób liczenia głosów powinien wyglądać inaczej niż ten znany do tej pory.
"Przewodniczący mówi z reguły, że szybko, szybko, liczymy i idziemy do domu. Nie chodzi o to, aby robić to jak najszybciej. Wybory muszą być przeprowadzone w sposób uczciwy. Rozwiewam wątpliwości opozycji - będzie więcej komisji, więcej lokali wyborczych, więcej rąk do liczenia"
- mówiła w programie "W Punkt".
"Z całą pewnością - komisje sprawnie policzą te głosy. Nawet jeśli trwałoby to trochę dłużej - będzie to zrobione dobrze"
- dodała.
Odnosząc się do słów Marka Balta, przyznała: "Nie ma planów, aby umiejscawiać lokale wyborcze przy budynkach parafialnych. Będą to remizy, szkoły, ale nie miejsca związane z religią".