Dzisiaj zaś mają zamiar blokować drogi, utrudniając życie tysiącom ludzi. Ten protest oczywiście pokazuje strach. Związkowcy rolni i futrzarze boją się, bo nagle przychodzi gość trochę z zewnątrz, który może wywrócić ich papierowe struktury. Niestety, ci starzy wyjadacze, którzy przeważnie działają od kilkudziesięciu lat – jak chociażby Waldemar I., co to zdaniem prokuratury oszukał rolników na 2 mln zł – zainfekowali strachem zwykłych, ciężko pracujących rolników. Wmawiają im, że rząd PiS nimi pogardza i chce ich zniszczyć. Nie jest to prawda, ale ci ludzie nigdy przecież o wieś nie dbali. Grzegorz Puda jest dzisiaj zagrożeniem przede wszystkim dla tych, którzy robią interesy kosztem ludzi na wsi. Dlatego twarzami protestów są dzisiaj ludzie mieszkający w stolicy. Na szczęście nowy minister na strachliwego nie wygląda i oddział Samoobrony w Warszawie swojego celu nie osiągnie.
Miastowe chłopy na blokadach
Grzegorz Puda jeszcze nic nie zrobił jako minister rolnictwa, nawet nie zdołał objąć teki, a już odbył się pierwszy protest przeciwko jego rządom. Dwaj rolnicy z Warszawy, razem z jakimiś związkowcami reprezentującymi głównie siebie i swoich kolegów, postanowili zabarykadować ministerstwo słomą.