Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Szef KRRiT atakuje Lisiewicza

Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zaatakował w „Uważam Rze” Piotra Lisiewicza za artykuł „Salon, Przedpokój, Ulica”, opublikowany w najnowszym numerze „Nowego Pa

Autor:

Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zaatakował w „Uważam Rze” Piotra Lisiewicza za artykuł „Salon, Przedpokój, Ulica”, opublikowany w najnowszym numerze „Nowego Państwa”.

Dworak, były polityk Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej, znany ze wspólnych wyjazdów z Donaldem Tuskiem na narty w Dolomity, zalicza Piotra Lisiewicza do ludzi, z którymi „trudno debatować”. Sekundują mu przeprowadzający wywiad bracia Michał i Jacek Karnowscy, którzy nazywają Lisiewicza ekstremistą. A o mediach Strefy Wolnego Słowa mówią: „nie nasze to środowisko”.

Dworakowi i Karnowskim nie spodobała się dokonana przez Lisiewicza surowa ocena postawy polskich elit intelektualnych po Smoleńsku. Nazwał on je „wynarodowioną elitą posowiecką”. Jego „ekstremizm” porównali do akceptacji dla kobiety dumnej z dwóch aborcji. Oto ten fragment wywiadu:

Dworak:
„(...) trudno debatować z ludźmi, którzy odrzucają wynik wyborów demokratycznych. Przeczytam panom fragment artykułu Piotra Lisiewicza z <<Nowego Państwa>>: „To, co nazywano polskimi elitami intelektualnymi, jest wynarodowioną elitą posowiecką. To osoby, których nic nie obchodzą losy Polski i Polaków, a tylko własne kariery. Dopóki nie zdegradujemy ich, brutalnie nie upokorzymy ich tak, by poczuli, że są tu elementem obcym, produktem kolaboracji mniejszości narodu, Polska nie będzie niepodległa”. Podoba się to panom?


Karnowscy:
Nie. Tenże Lisiewicz właśnie równie brutalnie opisał naszego szefa Pawła Lisickiego i kolegę redakcyjnego Piotra Zarembę. Nie jesteśmy pewni, czy należy go traktować poważnie. A poza tym wszystkim – nie nasze to środowisko.

Dworak:
Mimo wszystko takie słowa padają. Mam wątpliwości, czy temu panu chodzi właśnie o udział w debacie publicznej.

Karnowscy:
Ekstremizmy są wszędzie. Czasem nawet na antenie publicznej. Oto Tomasz Lis rozmawia w TVP z panią, która jest dumna z dwóch aborcji i słowem się nie zająknie, nie zada pytania o wyrzuty sumienia.

Dworak:
Chodzi o to, by starać się porozumieć, a nie stygmatyzować. Dotyka to ludzi z różnych stron. Uczestnicy naszych polskich debat muszą przynajmniej starać się uszanować poglądy i uczucia innych. To niby banał, ale jednak – jak się okazuje – trudne.


Dworak i Karnowscy (redagujący także portal wPolityce.pl) mają jeden problem: „Nowemu Państwu” nie można odebrać koncesji. Przynajmniej na razie. A poniżej kilka innych tez z artykułu Piotra Lisiewicza „Salon, Przedpokój, Ulica”:

To, co nazywano polskim dziennikarstwem, działa jak sztab PR-owców oligarchii i obcego mocarstwa. Brak śledztw dziennikarskich w sprawie śmierci polskich przywódców był wyrzeczeniem się przez polskie dziennikarstwo przynależności do swojego narodu. Decydowali o tym nieliczni zarządzający mediami. Znalazły się także, wcale liczne, dziennikarskie szumowiny, które podjęły się dezinformacji oraz ośmieszania nielicznych kolegów po fachu, którzy próbowali ustalić prawdę. Ale niestety także większość zwykłych dziennikarzy wykazała się niezrozumieniem istoty dziejących się wydarzeń lub konformizmem.

Za Piłsudskiego, po 1920 r., sowieccy eksperci za przyczynę porażki uważali nie słabość własnego wojska, a przecenienie tendencji rozkładowych w narodzie polskim. Jeśli w 2010 r. uznali, że można zlikwidować polskiego prezydenta, trafnie ocenili stan rozkładu polskiego państwa.

Pomysł, że zakulisowi władcy III za jakieś koncesje zgodzą się dopuścić do władzy ugrupowanie, które chce prawdy o Smoleńsku, jest kuriozalny. Jeśli nasi realiści są naprawdę realistami, świetnie to rozumieją.

W ich plan polityczny wpisana jest więc zgoda na bezkarność sprawców Smoleńska, nawet jeśli nie wszyscy z nich zdają sobie z tego sprawę. Postawa Pawła Lisickiego, który jako szef „Rz” zarządził, że w Smoleńsku zamachu nie było, jest tu logiczna. Podobnie jak jego życzliwość dla rywali zawalidrogi w budowie „realistycznej” prawicy – Jarosława Kaczyńskiego.

Wszystkie największe ugrupowania polityczne poza PiS, a więc PO, PSL, SLD czy Ruch Palikota realnie reprezentują interesy lobby postkomunistycznego, a więc kontynuatora grupy politycznej, która za Piłsudskiego była zdelegalizowana jako obca agentura.


Cały tekst „Salon, Przedpokój, Ulica” jest w numerze „Nowego Państwa”, z okładką „Piłsudski wychodzi z kokpitu”. Polecamy!

Autor:

Źródło: