Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Gra wokół Tomasza Kaczmarka. Prokuratura i policja na wojnie ze stowarzyszeniem

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie od niemal roku prowadzi śledztwo przeciwko Stowarzyszeniu Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie od niemal roku prowadzi śledztwo przeciwko Stowarzyszeniu Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper. Zarzutów nie ma, ale są medialne spekulacje prokuratorów. Prezesem stowarzyszenia jest Katarzyna Kaczmarek, prywatnie żona byłego posła PiS-u Tomasza, najbardziej znanego byłego funkcjonariusza CBA, który rozpracowywał m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego.

Stowarzyszenie Helper działa od pięciu lat na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Podstawą jego działalności jest prowadzenie dziennych środowiskowych domów samopomocy społecznej. Placówki przeznaczone są głównie dla osób chorych, niepełnosprawnych i wykluczonych, wymagających aktywizacji do normalnego życia. W domach samopomocy są pracownie komputerowe, kulinarne, plastyczne, a także sale do rehabilitacji. Do momentu, kiedy Stowarzyszenie się nimi zainteresowało, większość placówek to były zawalające się i niszczejące pustostany. Teraz, dzięki pieniądzom samorządów, m.in. Reszla, Olsztyna, Marcinkowa, Prejłowa, zyskały nowe życie. W środku wszystko wykończone jest w najwyższym standardzie. Nie oszczędzano również na sprzęcie, tak aby zachęcić podopiecznych do stałej pracy. Dziś dziennie ośrodki pod opieką Helpera odwiedza ponad 500 osób, które mogą liczyć na ciepły posiłek i fachową kadrę. Przez pięć lat działalności Stowarzyszenie bez problemu przechodziło wszystkie kontrole. Zastrzeżeń nie miały również samorządy ani urząd wojewódzki.

Wszystko zmieniło się w 2015 r., kiedy do akcji weszła prokuratura, rozpoczynając śledztwo. 30 czerwca ub.r. policja wraz z prokuratorami i urzędnikami kontroli skarbowej zrobiła nalot na domy samopomocy prowadzone przez Katarzynę Kaczmarek i współpracowników. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy uzbrojonych w pistolety i w kamizelkach kuloodpornych dosłownie sterroryzowało pracowników oraz podopiecznych ośrodka.

– Przez lata pracowaliśmy z naszymi podopiecznymi, aby nawiązać nić współpracy. Zabiegaliśmy o to, aby chorzy na alzheimera i z zaburzeniami psychicznymi zaufali nam i czuli się u nas bezpiecznie. W ciągu jednego dnia zostało to wszystko zniweczone – mówi nam Katarzyna Kaczmarek. Urzędnicy zatrzymali wszystkie dokumenty stowarzyszenia. Upychali je do worków.

Problem w tym, że dokumentów nie zabezpieczono właściwie. Nie sporządzono ich dokładnych spisów. Taki proceder jednoznacznie potępił Sąd Rejonowy w Olsztynie, rozpatrując zażalenie Helpera.

„Protokół zatrzymania rzeczy lub przeszukania powinien zawierać m.in. dokładną listę zatrzymanych rzeczy i w miarę potrzeby ich opis, gdy tymczasem treść spisu i opisu rzeczy, stanowiącego integralną część protokołu przeszukania z 20.06.2015 r. wskazuje jednoznacznie, że ww. wymóg nie został spełniony, podnosząc, iż w treści spisu i opisu rzeczy nie wskazano dokładnie, jakie dokumenty zostały zatrzymane, ograniczając się jedynie do wskazania liczby, nazw i kolorów zatrzymanych segregatorów, w których dokumenty te się znajdowały, przy czym w ocenie Sądu takie działanie było nieprawidłowe” – czytamy w postanowieniu sądu.

Dodatkowo umieszczenie dokumentów w workach „nie gwarantowało nienaruszalności tej dokumentacji do czasu przeprowadzenia oględzin i nie ma gwarancji na to, że dokumenty te w stanie niezmienionym dotrwały do przeprowadzenia oględzin”. Prokuratorzy mają więc ogromny problem z wykazaniem ilości i autentyczności dokumentów oraz co się z tym wiąże z postawieniem zarzutów. Formułują je natomiast medialnie. W listopadzie rzecznik prasowy prokuratury okręgowej stwierdził w Radiu Olsztyn: – Jak wynika z dokumentów zabezpieczonych w stowarzyszeniu, wydało [ono] tylko 18 mln [zł]. Natomiast prawie 12 mln [zł] nie da się udokumentować – stwierdził Zbigniew Czerwiński. Teraz przekonuje, że padł ofiarą manipulacji mediów. Pismo, które wysłał do naszej gazety, jest trudne do zrozumienia i wskazuje w skrócie, że w radiu nie powiedział tego, co powiedział.

Cały tekst w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane