Wszystko zaczęło się w październiku 2013 r., gdy w okolicach Mławy policjanci zatrzymali Hołowczyca za przekroczenie prędkości. Wideorejestrator pokazał, że kierowca pędził nissanem 204 km/h w miejscu, gdzie można było jechać 90. Hołowczyc nie przyjął mandatu, a sprawa trafiła do sądu.
Jednak według opinii biegłego Hołowczyc jechał z prędkością 161 km/h, a nie 204, i takie właśnie wyliczenia przyjął sąd.
Jak podaje „Fakt”, sąd w utajnionym „ze względu na ważny prywatny interes Hołowczyca” procesie skazał go na 4 tys. zł grzywny. Rajdowiec będzie też musiał pokryć ponad 2 tys. złotych kosztów procesu.
Wyrok nie jest prawomocny.