Całą Polskę dotykają bardzo wysokie temperatury. Premier Kopacz jedzie pociągiem. Taka akcja. Zapowiedziała, że będzie jeździć, więc jeździ. Siedzi sama w przedziale, podczas gdy Polacy cisną się na korytarzu. A oddychać nie ma czym. Czy taki styl będzie służył ocieplaniu jej wizerunku, jako osoby, która jest bliżej ludzi? Z relacji pasażera z tej podróży wynika, że chyba niekoniecznie.
Mężczyzna opisuje, że w ramach oszczędności pojechał pociągiem „prosto z muzeum, pamiętającym czasy stanu wojennego, nagrzanym jak piekarnik”. Później okazało się, że miał wyjechać z Katowic o 13. Do Warszawy dotarł jednak o 20.
Po chwili okazuje się jednak, że to właśnie „ten” pociąg.„Przedziały wypełnione przedstawicielami mediów, kamery i mikrofony w gotowości. Nie, to niemożliwe bym trafił akurat na wracającą z „objazdu krajowego” premier Ewę Kopacz” – pisze KoLibrant Michał Bruszewski.
Mężczyzna wracał z Katowic do Warszawy. Natknął się na panią premier. Już na samym początku zaznaczył, co rzuciło się w oczy pasażerowi tego „feralnego pociągu”.„Do pociągu wsiada premier Ewa Kopacz z ekipą, czyli przybocznym spin doktorem doradcą Michałem „Misiem” Kamińskim i młodą, ostatnią nadzieją obozu władzy, czyli Cezarym Tomczykiem. Było też kilku funkcjonariuszy BOR (i słusznie) zatem na korytarzu tłok się zagęścił" – relacjonuje pasażer.
Pasażer przedstawia na czym polegała aktywność w pociągu Ewy Kopacz.„Ludzie musieli stać na korytarzu. Pani Premier tymczasem siedziała sama w jednym przedziale, gdzie przyjmowała ekipy telewizyjne odpowiadając na pytania o… referendum w Grecji. Absurd” – relacjonuje mężczyzna.
Tym razem premier jednak nie zaglądała nikomu do talerza. Nie było "wąchania kotlecika". – „Ale nie przez ewolucję sztabu premier. W pociągu nie było Warsu” – zaznacza pasażer.„Rozmowy z pasażerami ograniczyły się do przejścia korytarzem i zapowiedzenia, że „wrócę, porozmawiam, podpytam, pozdrowię” – nie zrobiła tego ale może to i lepiej, że została w swoim przedziale bo BOR musiałby rozgonić pasażerów z korytarza” – pisze.
„Nie wiem kto wymyślił ocieplanie wizerunku na kolei ale musiał spędzić dużo czasu bez czapki na słońcu. Pociąg w Polsce to specyficzny rodzaj transportu. Ludzie jeżdżą pociągami tylko i wyłącznie dlatego, że nie mają innego wyjścia – podróż taka często jest daleka od przyjemności. Jakość usług jest wyjątkowo słaba a przez fakt, że „nie ma alternatywy” zmiana na kolei trwa bardzo powolnie. Kolej kojarzy się z przegrzaniem przedziałów w zimę, brakiem „klimy” w lato, wchodzeniem przez okno i opóźnieniami idącymi czasem w godzinę. Kto chciałby się tam promować?” – puentuje pasażer pociągu.