Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

To może być powtórka z tragedii „Kurska”. ​Szukają rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego

W rosyjskim internecie pojawiła się informacja, że poszukiwany w wodach terytorialnych Szwecji okręt może być rosyjskim okrętem podwodnym „Dmitrij Donskoj”. - Putin nie pomaga.

Autor: Olga Alehno

W rosyjskim internecie pojawiła się informacja, że poszukiwany w wodach terytorialnych Szwecji okręt może być rosyjskim okrętem podwodnym „Dmitrij Donskoj”. - Putin nie pomaga. Wszystko jak z Kurskiem” – pisze rosyjski opozycjonista Paweł Szechtman. „Kursk” zatonął w sierpniu 2000 r., kiedy prezydentem został obecny władca Kremla. Wówczas w wyniku nieudolnej operacji ratunkowej zginęło 118 członków załogi. Obawy Rosjan potwierdzają Szwedzi.

Jak pisał dziś portal niezalezna.pl, powołując się na szwedzki dziennik „Svenska Dagbladet” („SvD”), od czwartku szwedzka Marynarka Wojenna poszukuje rosyjskiego okrętu podwodnego, który wszedł na wody terytorialne Szwecji. Rzekomo jest uszkodzony.

„Przed chwilą dzwonił znajomy ze sztabu Floty Północnej Federacji Rosyjskiej. U brzegów Szwecji tonie Dmitrij Donskoj. Putin nie pomaga. Wszystko jak z Kurskiem” - podał rosyjskich działacz opozycyjny z Moskwy Paweł Szechtman na Twitterze.



Jednocześnie po południu na rosyjskiej wersji Wikipedii w rozdziale „TK-208 Dmitrij Donskoj”, kilkakrotnie pojawiały się i były kasowane dane o zatonięciu tegoż okrętu 17 października 2014 r. w wodach terytorialnych Szwecji. „Bez względu na sygnały SOS, pomoc nie została okrętowi udzielona. W wyniku czego cała załoga zginęła” - napisali internauci. Jednak wpis został wkrótce ponownie skasowany i w sieci zachowały się tylko jego screeny.



Okręt podwodny „Kursk”, o którym wspomina Szechtman, zatonął w sierpniu 2000 r. podczas wielkich letnich manewrów Floty Północnej na Morzu Barentsa. Na pokładzie okrętu doszło do dwóch wybuchów, które miały miejsce 12 sierpnia. Gdy okręt opadał na dno, powinna była uwolnić się automatyczna boja sygnalizacyjna pozwalająca określić jego położenie i ułatwiająca dotarcie ratownikom do włazu awaryjnego. Prawdopodobnie została ona jednak zdezaktywowana, ponieważ obawiano się, że podczas gwałtownych manewrów mogłaby się sama uwolnić, zdradzając pozycję okrętu uczestniczącym w manewrach wraz z „Kurskiem” jednostkom. 23 z 118 członków załogi przeżyło wybuchy. Według niektórych teorii, udało im się przetrwać kilka dni. Jednak ostatecznie marynarzom zabrakło tlenu.

Jeden z trzech oficerów, którzy przeżyli wybuch, 27-letni Dmitrij Kolesnikow, zanotował nazwiska 23 ocalałych, a przed śmiercią zostawił ostatnią notatkę. Jej treść jest wstrząsająca: Jest zbyt ciemno, ale spróbuję pisać po omacku. Chyba nie ma szans, 10-20 procent. Mamy nadzieję, że ktoś to jednak przeczyta. Poniżej jest lista ludzi z załogi innych przedziałów, którzy zgromadzili się w dziewiątym i będą próbowali wyjść. Pozdrowienia dla wszystkich, nie trzeba rozpaczać. Kolesnikow”.

fot.: wikipedia.com

Przez kilka dni rosyjskim władzom, na czele których już stał Władimir Putin, nie udało się dostać do marynarzy. Zrobili to dopiero 21 sierpnia przez właz awaryjny jednego z przedziałów. Znaleźli tam ciała 23 członków załogi i stwierdzili, że cały pokład jest zatopiony oraz nie ma szans, by ktoś przeżył. Akcja ratunkowa zakończyła się.

Obawy Rosjan podziela szwedzki ekspert ds. bezpieczeństwa z Szwedzkiej Narodowej Akademii Obrony w Sztokholmie (Försvarshögskolan, FHS) Thomas Ries w rozmowie z „SvD”. - Obecnie priorytetem Rosji jest to, aby okręt podwodny nie została zlokalizowana. Albo muszą się ukrywać, albo umrzeć. Najprawdopodobniej, marynarze otrzymali rozkaz, że w żadnym wypadku nie mogą być przechwyceni, albo ujawnić swoją tożsamość – stwierdził Ries.
 

Autor: Olga Alehno

Źródło: niezalezna.pl