Gdyby ten wyrok został utrzymany przez sąd apelacyjny, Hanna Gęściak-Wojciechowska nie mogłaby startować w najbliższych wyborach samorządowych, które odbędą się 16 listopada br.
W styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał wiarygodność akt Instytutu Pamięci Narodowej dotyczących lustrowanej. Według nich Hanna Gęściak-Wojciechowska jako TW „Akne” od 1985 r. przekazywała komórce kontrwywiadu SB informacje dotyczące środowiska dziennikarskiego, m.in. „Expressu Wieczornego”, w którym pracowała, nastrojów społecznych i planowanej pielgrzymki papieża Jana Pawła II. Komunistyczna bezpieka wyrejestrowała obecną działaczkę PO z sieci agenturalnej po trzech latach.
Gęściak-Wojciechowska najpierw twierdziła, że nie współpracowała z SB. Później przyznawała, że „została zmuszona” do współpracy. Jednym ze świadków na procesie był jej oficer prowadzący.
Sąd, oceniając zebrany materiał dowodowy, stwierdził, że Hanna Gęściak-Wojciechowska zataiła w swoim oświadczeniu lustracyjnym fakt współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyrok orzekał zakaz kandydowania m.in. w wyborach samorządowych i pełnienia funkcji publicznych na okres trzech lat.
Teraz sąd apelacyjny, do którego odwołała się Gęściak-Wojciechowska, zadecydował, że wyrok w sprawie lustracji działaczki PO wyda po wyborach samorządowych. Uwzględnił m.in. wnioski obrońców o przesłuchanie dodatkowych świadków, którzy mają poświadczać niewinność Hanny Gęściak-Wojciechowskiej.
Zapytaliśmy jej pełnomocników, dlaczego radna nie powoływała tych osób (dawnych kolegów z redakcji, w której jako dziennikarka pracowała w latach 80.) na świadków, gdy broniła się przed zarzutami IPN u w procesie przed sądem I instancji. Mecenas Bogdan Michalak stwierdził, że obrońcą radnej jest od niedawna i miał prawo powołać kolejnych świadków.
Warto dodać, że Gęściak-Wojciechowska w czasie procesu w I instancji oświadczyła w rozmowie z Niezalezna.pl, że nie zamierza rezygnować z pełnionych funkcji samorządowych przed uprawomocnieniem się wyroku.
Cały tekst w weekendowej "Codziennej"