Jak powiedział szef ukraińskich specsłużb, właśnie w momencie zestrzelenia przez rosyjskich terrorystów malezyjskiego samolotu na Obwodem Donieckim, miał lecieć rosyjski samolot Aerofłotu, rejs AFL-2074 Moskwa-Larnaka.
Boeing 777 leciał na wysokości 10 tys. m, a samolot Aerofłotu musiał lecieć na wysokości 11,6 tys. m. Dla zniszczenia rosyjskiego samolotu, na pokładzie którego znajdowali się obywatele Rosji, którzy lecieli na odpoczynek, specjalnie z Rosji przywieziono wyrzutnię rakiet Buk.
Jednak, ze słów Naływajczenki, którego cytuje agencja UNIAN, wynika, że terroryści pomylili miejsce, gdzie leciał samolot. Jak planowano, Buk, zgodnie z planem kierownictwa w Moskwie, musiał się znajdować na zachodzie Doniecka w rejonie miejscowości Pierwomajskoje. Tymczasem umieszczono go w południowo-wschodniej części Obwodu Donieckiego, które również nazywa się Pierwomajskoje. To, jak powiedział szef SBU, świadczy, że ludzie, którzy musieli dokonać aktu terrorystycznego, nie byli lokalnymi mieszkańcami i źle znali okolice.
Po tym, jak rosyjski samolot zostałby zniszczony, właśnie w nocy na 18 lipca terroryści, w tym ich lider Igor Girkin, oczekiwali inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę na szeroką skalę. I właśnie 18 lipca rosyjskie media, na rozkaz Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, zaczęły rozpowszechniać informację, że ukraińskie wojska zaatakowały rosyjski teren, strzelając z broni ciężkiej.
Oprócz tego, Naływajczenko zauważył, że Igor Biezlier, zwany Biesem, informował rosyjskie służby specjalne o dokonanym ataku, ale jak się okazało, ani on, ani inni wykonawcy, nie byli wtajemniczeni w szczegóły moskiewskiego planu.

fot.: print screen