- Minister Marek Sawicki powinien natychmiast podać się do dymisji. Jeszcze nie tak dawno zapewniał opinię publiczną, że problemów z tym embargiem nie ma. Zarzucał dziennikarzom podburzanie sytuacji. Minister zapewniał, że nie posiada żadnych pism i o niczym nie wie, żeby były czynione jakieś przygotowania do wprowadzenia zakazu eksportu warzyw i owoców do Rosji. To świadczy o tym, że polskie władze kompletnie nie panują nad tą sytuacją i nie są przygotowane. Nie podjęły działań wyprzedzających – mówi nam Janusz Szewczak.
Sytuacja w rolnictwie polskim jest dramatyczna. Sadownicy bankrutują, zwłaszcza gospodarstwa produkujące owoce miękkie.
- Dziś premier Kaczyński wystosował list do rządu, w którym ostrzega i apeluje o to, by coś wreszcie zrobiono ze spadkiem dochodowości w produkcji rolnej, a zwłaszcza w sadownictwie. I w tym momencie dowiadujemy się o pierwszych retorsjach, o pierwszych odwetowych sankcjach podjętych przez Rosję z powodu nałożenia ostatnich sankcji sektorowych, które dotknął bankowości, obronności i technologii – twierdzi nasz komentator.
- Jest to bardzo dolegliwa sprawa dla Polski, zwłaszcza dla polskich rolników, eksporterów żywności. Polska eksportuje do Rosji żywność na prawie 1,7 mld euro. Jest to gigantyczna kwota, z czego dużą część stanowią produkty rolnicze, w tym warzywa i owoce. Dla przykładu samej kapusty eksportujemy za 50 mln dol. Jeśli chodzi o inne produkty, to idą one w setki milionów złotych. Owoce – prawie 300 mln euro, sery i nabiały – od 100 do 150 mln euro, mięso ponad 100 mln euro, warzywa ponad 50 mln euro, słodycze – 50 mln euro. Są to ogromne kwoty. Bardzo ucierpimy na tym zakazie, tym bardziej, że właśnie mamy plagę niskich cen na owoce i warzywa. Trzeba również powiedzieć, że nasze jabłka są hitem, bo większość jaką eksportujemy, to właśnie do Rosji – mówi ekonomista.
Janusz Szewczak przypomniał, że protestowali sadownicy, a bankrutują nawet duże gospodarstwa sadownicze, które produkują maliny, wiśnie, różnego rodzaju owoce miękkie, ale również jabłka i gruszki, które mają bardzo słabe ceny.
- Nie mówię już o zbożach, gdzie jest dramat, o mięsie, gdzie jest afrykański pomór świń, który może również spowodować nałożenie kolejnego embarga – zaznacza Szewczak.
- Jeśli odwetowe rosyjskie embargo będzie poszerzone, to straty mogą iść w miliardy dolarów. To niezwykle niebezpieczna sytuacja. Oznacza to, że będą poważne kłopoty zwłaszcza na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, Podlasiu, które są wielkimi zapleczami dla produkcji rolniczej, warzywniczej i sadowniczej. Widać bezradność polskiego rządu, który - zdaje się - udał się na wakacje. Odpoczywa w tym czasie, kiedy tak strategiczne decyzje są podejmowane, a trzeba to powiedzieć, decyzje te bardzo mocno uderzą w środowiska wiejskie, rolnicze. Zobaczymy, jakie będą pomysły na wyjście z tej sytuacji. Na razie jest kompletna cisza – mówi Janusz Szewczak.