Prezydent Komorowski odniósł się dziś publicznie do sprawy zestrzelenia malezyjskiego Boeinga 777 przez prorosyjskich terrorystów.
Stwierdził m.in., że jest zadowolony z "ogłoszenia przez prezydenta USA Baracka Obamę zdecydowanej woli przywództwa w tej sprawie, konkretnej sprawie, ważnej z punktu widzenia likwidacji zjawiska konfliktu i trwającej irredenty na terenie Ukrainy wschodniej".
"Irredenta" to określenie ruchu politycznego we Włoszech na przełomie XIX i XX w., dążącego do zjednoczenia ziem zamieszkanych przez ludność włoską. Dziś oznacza po prostu - choćby według słownika PWN - "dążenie do wyzwolenia narodowego". Kto jak kto, ale Bronisław Komorowski - z wykształcenia historyk - powinien to wiedzieć.
W wystąpieniu Komorowskiego nie zabrakło także innych dziwnych sformułowań, np. takich, że konflikt na Ukrainie "zaowocował" (!) zestrzeleniem samolotu: "Ważne jest to, abyśmy konsekwentnie - i Polska będzie to czyniła - wskazywali na konieczność trwałego rozwiązania sytuacji konfliktu na wschodniej Ukrainie poprzez likwidację źródła konfliktu, który zaowocował przecież działaniami separatystów, a więc pośrednio zaowocował również zestrzeleniem samolotu malezyjskich linii lotniczych".