W punktach strategicznych Majdanu zdarzają się dwa rzędy barykad. Zewsząd przybywają setki, a może i tysiące osób, aby bronić Majdanu. Organizacja i wytrwałość tych ludzi nie przestaje mnie zadziwiać. Czuć też jednak zmęczenie i rezygnację. Jeden z broniących mówi mi - „nigdy bym nie pomyślał, że po 9 latach znów będę okupował ratusz kijowski”.
Wystarczy jednak wyjść na zewnątrz obszaru chronionego przez protestujących by odczuć radykalną zmianę, jaka dokonała się w Kijowie w ciągu zaledwie dwóch dni. Coraz częściej mówi się, że Janukowycz już nie kontroluje sytuacji – to by tłumaczyło, czemu atak służb porządkowych nastąpił w momencie przyjazdu ważnych polityków z Zachodu – stawiając tym samym prezydenta Ukrainy w dwuznacznej sytuacji. W prawie wszystkich uliczkach obok Majdanu stacjonują grupy milicji bądź wojsk MSW. Plotki mówią o ukrytych spychaczach. Widziałem jak wciąż do centrum Kijowa wjeżdżają opancerzone ciężarówki i wozy zapewniające łączność, zatrzymujące się w zaułkach niedaleko Majdanu. Naliczyłem przynajmniej kilkanaście. Ruch jest intensywny.
Mówi się, że zaprzestano odśnieżania dróg prowadzących z Kijowa na zachód. W ten sposób bardzo skutecznie utrudniono możliwość dojazdu kolejnych protestantów z zachodniej Ukrainy. Większość opozycji z którą rozmawiałem jest przekonana, że dziś nastąpi atak. Zobaczymy.