Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Nowe ważne ustalenia ws. obecności materiałów wybuchowych na wraku i próbkach

W trakcie referatu na temat urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych dr. Andrzej Wawro oraz Tomasz Ludwikowski i dr.

Autor: wg,

W trakcie referatu na temat urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych dr. Andrzej Wawro oraz Tomasz Ludwikowski i dr. Jan Bokszczanin z Korporacji Wschód - spółki produkującej detektor użyty przez prokuraturę do badania wraku Tu-154 ujawnili niezwykle istotne informacje związane z użyciem spektrometrów w Smoleńsku.

Specjaliści wyjaśnili do czego służą przenośne urządzenia skriningowe wykorzystujące zjawiska fizykochemiczne. Chodzi m.in. o zagrożenia terrorystyczne, związane z próbami umieszczenia materiałów wybuchowych (MW) w środkach masowego transportu, w tym samolotach. Detektory służą właśnie do szybkiego i skutecznego wykrywania oraz identyfikacji takich substancji. Jednym ze zjawisk fizykochemicznych wykorzystywanych przez przenośne urządzenia jest nieliniowa zależność ruchliwości jonów od natężenia zmiennego pola elektrostatycznego (FAIMS). W oparciu o to zjawisko skonstruowany został detektor MO-2M.

Ponadto autorzy referatu przedstawili fizykochemiczne zasady działania spektrometrów, przegląd danych z literatury naukowej, zasady działania detektora MO-2M, a także wyniki badań przedmiotów, które towarzyszyły ofiarom katastrofy smoleńskiej w chwili ich śmierci, na okoliczność obecności śladowych obecności MW. Eksperci zaznaczają m.in., że trudno pomylić materiały wybuchowe jak np. trotyl z pastą od butów, o której mówili prokuratorzy wojskowi.

Naukowcy ujawnili też niezwykle ważne informacje: okazuje się, że ślady materiałów wybuchowych można usunąć, choćby poprzez podgrzanie próbek. Autorzy referatu zaprezentowali nawet obnażający ignorancję prokuratorów film - pokazuje on badanie za pomocą detektorów siedmiu rodzajów past do butów. Detektory w żadnym wypadku nie zareagowały.

- Nitroglicerynę detektory wykryły m.in. na płaszczu śp. Aleksandra Fedorowicza i torbie śp. Zbigniewa Wassermanna - dowodzi Tomasz Ludwikowski z Korporacji Wschód.

Z kolei Małgorzata Wassermann ujawniła, że po katastrofie smoleńskiej część przedmiotów należących do ofiar poddano procesom, w wyniku których nie nadają się one jakoby do badań na obecność materiałów wybuchowych.

Jeden z naukowców - znających autorów analizy próbek z Tu-154 - ujawnił, że ich opinia różniła się od interpretacji, jaką przyjęli prokuratorzy w odniesieniu do wyników badań dotyczących istnienia śladów substancji wybuchowych.

- Spektrometria ruchliwości jonów gwarantuje wysoką skuteczność jednoznacznego wykrywania jonów określonych materiałów wybuchowych w gazach zawierających ich opary. Nie ma żadnych wątpliwości, że urządzenie MO-2M zapewnia jednoznaczne wykrywanie i identyfikację wybranych materiałów wybuchowych w przypadku obecności ich oparów w analizowanym powietrzu. Przeprowadzone badania przedmiotów, które towarzyszyły ofiarom katastrofy smoleńskiej, wykryły obecność jonów nitrogliceryny oraz pentrytu w przypadku 3 przedmiotów spośród 74 przebadanych. Niepodważalnym świadectwem ewentualnego wybuchu byłaby stwierdzona obecność produktów powybuchowych, niemożliwych do wykrycia za pomocą spektrometrów – tłumaczy dr Jan Bokszczanin podsumowuje.

Autor: wg,

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane