Na medialny serial z Janem Rokitą w roli głównej zareagował Krzysztof Wyszkowski, legendarny działacz „Solidarności”, który doskonale zna kłopoty na jakie teraz żali się Rokita. Po procesie z Wałęsą, K. Wyszkowskiemu grozi komornicza egzekucja za publikację przeprosin, których wyemitowanie zlecił sam Wałęsa.
"Wpłacę datek na korzyść Rokity, ale zaznaczam, że chodzi tu o skargę człowieka, który jak mało kto zasłuzył się dla obrony interesów posowieckiej agentury w polskim życiu publicznym" - napisał na swojej stronie internetowej Wyszkowski (cały wpis tutaj).
"5 czerwca 1992 r., następnego dnia po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, zażądał od Prokuratury Generalnej ("w imieniu Unii Wolnosci") ścigania mnie za wypowiedź z 3 czerwca 1992 r. w TVP. Groziła mi nie tylko wysoka grzywna, ale i więzienie, ponieważ w tym czasie obowiązywał komunistyczny kodeks karny, ustalający surowe kary za "znieważenie najwyższych organów PRL" - pisze były działacz Solidarności.
Na dowód przedstawia prokuratorskie pismo:
"Postanowienie o wszczęciu śledztwa (K. 12) Dnia 16.10.1992 r.
Halina Urbanek-Pindor asesor Prokuratury Rej. dla Dzieln. w W-wie Mokotów
po rozpoznaniu zawiadomienia Jana Marii Rokity z dnia 30 czerwca 1992 r.
nr Ds.-1081/92/I
postanowił
wszcząć śledztwo w sprawie publicznego lżenia naczelnych organów państwowych poprzez środki masowego przekazu tj. przez telewizję Polską tj. o przestępstwo a art. 273 par 1 KK.
Uzasadnienie
W dniu 30.06.92 r. do tut. Prokuratury wpłynęło zawiadomienie posła Jana Marii Rokity dot. wypowiedzi Krzysztofa Wyszkowskiego w telewizyjnym programie „Reflex”, podczas którego lżył naczelne organy państwowe. Ponieważ z zebranych materiałów zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż zaistniało przestępstwo z art. 273par. 1 KK – należało postanowić, jak na wstępie."
Czyżby Jan Maria Rokita zapomniał o wydarzeniach sprzed 21 lat?