- Negocjacje to znaczy: ja słucham jednej strony, ta strona słucha mnie, wymieniamy się poglądami i ustalamy - co możliwe - wspólnie, a co nie. Na tego typu rozmowy zawsze jestem otwarty. (...) Natomiast ultimatum, dyktat: wszystko albo nic to są sformułowania dobre na wojnę, a nie na demokrację i poważną rozmowę o tym, co w Polsce jest możliwe, a co nie – oświadczył Tusk.
Premier stwierdził, że warunki negocjacji proponowane przez związkowców nie są w ogóle zaproszeniem do poważnej rozmowy i polecił Piotrowi Dudzie... aby nabrał do sprawy i pomysłów na akcje strajkowe „trochę dystansu”. Z kolei przewodniczący „Solidarności” oświadczył, że oczekuje od rządu przygotowania do 17 kwietnia harmonogramu rozmów nt. postulatów związkowych. Zagroził, że jeśli tak się nie stanie, to związek rozpocznie przygotowania do referendum w zakładach pracy dotyczącego akcji protestacyjnej, do strajku generalnego.
- Nie wiadomo, czy to będzie strajk, czy duża demonstracja w Warszawie, czy akcje lokalne. Dziś wszystkiego zdradzić nie mogę. Jedno jest pewne: skończyła się sielanka dla rządu Donalda Tuska – zapowiedział Piotr Duda.
 
                        
        
        
        
        
     
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
             
            