Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Requiem dla przedsiębiorców

Upadek setek firm, tysiące ludzi na bruku. Centrum miasta zmienione w kamienną pustynię.

Autor:

Upadek setek firm, tysiące ludzi na bruku. Centrum miasta zmienione w kamienną pustynię. Budowa kolejnego marketu to dla nas wyrok śmierci – alarmują właściciele sklepów w Kłodzku.

Przeciwko budowie nowej galerii kupcy w Kłodzku walczą od ponad dwóch lat. Mają powód, by obawiać się o swoją przyszłość. W marcu 2009 r. zakończona została bowiem budowa liczącej ponad 20 tys. mkw. Galerii Twierdza Kłodzko. W ciągu ośmiu miesięcy upadło sześćset sklepów, czyli jedna trzecia wszystkich działających. Średnio każda firma zatrudniała po trzy osoby. Na bruku wylądowało więc ponad 1800 osób.

Zatrudnienie musieli zmniejszyć też pozostali właściciele lokali handlowych.

– Swego czasu pracowało u mnie siedem osób. Dziś zatrudniam tylko dwie – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie" Jerzy Motyka, niegdyś właściciel sieci sklepów, dziś tylko jednego. Sprzedaje w nim AGD, w lokalu mieszczą się też księgarnia i stoisko z dewocjonaliami. Powstanie nowego marketu w ścisłym centrum miasta spowoduje dalszy spadek obrotów. – Dla większości z nas zgoda władz miasta na budowę nowego supermarketu oznaczać będzie konieczność zamknięcia działalności. Pracownicy trafią na bruk. Wielu kupców spłaca kredyty. Już teraz dochodzi do prawdziwych dramatów, niektóre osoby załamują się, wpadają w depresję – mówi Jerzy Motyka.

Sprawą od dłuższego czasu zajmują się miejscy radni. Na razie uchwała nie weszła w życie, władze miasta uparcie jednak ją lansują.

– Chcielibyśmy być traktowani przez władzę jak partnerzy. Mamy nadzieję, że rządzący zrozumieją nasze problemy – mówi „Codziennej" Mieczysław Bromboszcz, prezes kłodzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej. – Właściciele sklepów odprowadzają do budżetu państwa bardzo duże środki. Hipermarkety nierzadko podatki płacą za granicą. Istotny jest też problem bezrobocia, a sklepy wielkopowierzchniowe go nie rozwiążą. Zamiast marketu powinny powstać zakłady dające ludziom pracę. Szczególnie że bezrobocie w regionie jest ogromne – dodaje.

Kłodzcy kupcy zakładają stowarzyszenie, które ma bronić ich interesów. Na jej czele stanie Grzegorz Kogut, miejski przedsiębiorca. W rozmowie z „Codzienną" twierdzi, że problem małych sklepów nie jest jedynie sprawą lokalną.

– Może zabrzmi to patetycznie, jednak tu chodzi o polski interes narodowy. Handel to jeden z ostatnich bastionów, w których zachował się rodzimy kapitał. Sklepy wielkopowierzchniowe powstają w całym kraju. Niszczą polski handel nawet w wielkich miastach. W małych ośrodkach to wręcz katastrofa – twierdzi Grzegorz Kogut.

Cały tekst w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”

Autor:

Źródło: