W wywiadzie dla publicznego Radia Kossuth Orban nie pozostawił złudzeń co do swojego stanowiska wobec tego ruchu. "Antifa to organizacja terrorystyczna. Bili pokojowo nastawionych ludzi na Węgrzech, a potem udali się do Parlamentu Europejskiego, aby udzielać nam lekcji" – oświadczył węgierski premier.
Choć Orban nie wymienił jej z nazwiska, jego słowa to wyraźne nawiązanie do sprawy Ilarii Salis – włoskiej aktywistki, która spędziła ponad rok w węgierskim więzieniu. Salis została oskarżona o napaść na uczestnika demonstracji zorganizowanej w 2023 roku w Budapeszcie. Aresztowanie Włoszki wywołało poważne napięcia w stosunkach włosko-węgierskich. Salis odzyskała wolność dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku, w których zdobyła mandat europosłanki.
Trump pokazał drogę. Orban pójdzie tym samym śladem
Decyzja Orbana to bezpośrednia reakcja na czwartkowe ogłoszenie Donalda Trumpa, który uznał Antifę za organizację terrorystyczną. Amerykański prezydent poszedł jeszcze dalej, polecając zbadanie osób i organizacji finansujących działalność ruchu antyfaszystowskiego.
"Nadszedł czas, aby Węgry poszły za przykładem Ameryki i uznały ich za terrorystów" – podkreślił Orban, sygnalizując gotowość do działania.
Dla prezydenta USA to realizacja wcześniejszych zapowiedzi. Trump już podczas kampanii wyborczej sygnalizował, że opowiada się za uznaniem Antify za organizację terrorystyczną, zapowiadając działania przeciwko lewicowym organizacjom, które obwinia za promocję przemocy politycznej. Amerykański przywódca wskazuje również na zabójstwo aktywisty Charliego Kirka jako przykład przemocy, za którą odpowiedzialne mają być tego typu ugrupowania.