Rzecznik tajlandzkiej armii, Ritcha Suksuwanon, poinformował, że incydenty z udziałem sił kambodżańskich trwały aż do porannych godzin czasu lokalnego. Władze Tajlandii zapowiedziały, że poinformują o naruszeniach zawieszenia broni zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny – państwa uczestniczące w rozmowach pokojowych.
Tajlandia-Kambodża - miał być rozejm
Rzecznik zaznaczył również, że „Tajlandia jest zmuszona odpowiedzieć w odpowiedni sposób, korzystając z prawa do samoobrony”.
Z kolei przedstawicielka kambodżańskiego ministerstwa obrony, Maly Socheata, oświadczyła w mediach społecznościowych, że nie miały miejsca „żadne starcia zbrojne, (...) w żadnym regionie”.
Według doniesień agencji Reutera, planowane na wtorek rozmowy między dowódcami obu armii, które miały służyć dalszej deeskalacji napięć, zostały odłożone. Nowy termin i miejsce spotkania nie zostały jeszcze ustalone.
Dzień wcześniej premier Malezji, Anwar Ibrahim, ogłosił, że obie strony – Kambodża i Tajlandia – zgodziły się na „bezwarunkowe” zawieszenie broni, które miało wejść w życie o północy czasu lokalnego w poniedziałek. Porozumienie to miało zakończyć trwające od pięciu dni walki na granicy obu państw.
Do nasilenia konfliktu doszło pod koniec maja na tle spornych obszarów przygranicznych. Prawie tygodniowe działania zbrojne doprowadziły do śmierci 33 osób i zmusiły około 200 tysięcy ludzi z obu stron granicy do opuszczenia swoich domów.
Graniczny spór między Tajlandią a Kambodżą trwa od przeszło stu lat i wielokrotnie prowadził do starć zbrojnych, w których zginęły dziesiątki ludzi. Jego źródłem było porozumienie z początku XX wieku zawarte między Syjamem (dawną nazwą Tajlandii), jedynym niezależnym państwem w regionie Azji Południowo-Wschodniej, a ówczesną Francją – mocarstwem kolonialnym, która wyznaczyła wówczas linie graniczne. Z czasem Tajlandia zaczęła je kwestionować.