Fałszywy alarm spowodował w nocy z poniedziałku na wtorek uruchomienie syryjskiego systemu obrony przeciwlotniczej - poinformowała dziś nad ranem z Damaszku agencja dpa, powołując się na syryjskie koła wojskowe. Wcześniej syryjskie media państwowe podały informację o kolejnych atakach rakietowych na obiekty wojskowe.
Ataków miało według syryjskich mediów dokonać izraelskie lotnictwo, a syryjska obrona przeciwlotnicza miała przechwycić co najmniej dziewięć pocisków rakietowych.
Nic nie wiem o takim zdarzeniu
- skomentował te doniesienia rzecznik izraelskiej armii.
Stany Zjednoczone nie prowadzą w tej chwili żadnych działań zbrojnych w tym regionie
- oświadczył z kolei rzecznik Pentagonu.
Z kolei Sky News poinformował o głośnych wybuchach po syryjskiej stronie doliny Bekaa, która graniczy z Libanem.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka eksplozje było słychać w pobliżu bazy lotniczej Szajrat w prowincji Hims, a także w okolicy Damaszku, gdzie ulokowane są dwie inne bazy syryjskich sił powietrznych.
Wspierająca syryjski rząd szyicka organizacja Hezbollah poinformowała, że tego samego dnia syryjska obrona powietrzna przechwyciła trzy pociski wymierzone w lotnisko wojskowe w Dumajr na północny wschód od Damaszku. Przedstawiciele opozycji informują, że lotnisko to zostało użyte w kampanii wojskowej, aby odzyskać wschodnią Ghutę oraz rebeliancką enklawę na przedmieściach Damaszku.