Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Rosyjski historyk komentuje odtajnione przez Moskwę dokumenty. "Stalinowski punkt widzenia"

Udostępnione dokumenty odzwierciedlają stalinowski punkt widzenia na Powstanie Warszawskie - powiedział historyk prof. Nikołaj Iwanow o dokumentach odtajnionych w piątek przez Ministerstwo Obrony Rosji.

pixabay.com/Pexels

Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało o publikacji odtajnionych dokumentów dotyczących m.in. wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy 17 stycznia 1945 r. Resort podkreślił, że publikacja dokumentów to "kontynuacja działalności mającej na celu ochronę prawdy historycznej".

Prof. Nikołaj Iwanow - rosyjski historyk, autor książek m.in. "Pierwszy naród ukarany: Polacy w Związku Radzieckim w latach 1921–1939" i "Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. 'Operacja polska' 1937–1938" - powiedział PAP, że odtajnione dokumenty w większości są już znane.

Według niego "wszystkie dokumenty, które udostępniono, odzwierciedlają stalinowski punkt widzenia na Powstanie Warszawskie" i "służą temu, aby przedstawić koncepcję sowiecką, którą znamy jeszcze z czasów wojny, o tym, że Armia Czerwona nie była w stanie pomóc w Warszawie" - powiedział historyk.

Podobne traktowanie Powstania Warszawskiego niestety obowiązuje w Rosji do dziś. Wśród odtajnionych dokumentów są też takie, które mają dowodzić, że Sowieci robili wszystko co mogli, aby pomóc powstańcom: zrzucali broń, a jeden pułk Armii Berlinga przekroczył Wisłę i walczył razem z powstańcami.

Zdaniem prof. Iwanowa jednym z ciekawszych z odtajnionych dokumentów jest sprawozdanie z misji w Warszawie przedstawiciela dowództwa sowieckiego kpt. Olega - naprawdę nazywającego się Iwan Kołos - w którym opisuje on stosunki między Armią Ludową i Armią Krajową w Warszawie.

- Iwan Kołos dwukrotnie spotykał się z gen. Borem-Komorowskim, miał za zadanie wywołać u dowódcy AK wrażenie, że pomoc ze strony Armii Czerwonej przyjdzie tuż, tuż... Miał przeszkodzić rozmowom kapitulacyjnym

 - wyjaśnił.

Wśród materiałów, które wcześniej nie były znane, są też "telegramy radiowe z Warszawy objętej powstaniem, które dowódcy Armii Krajowej wysyłali do dowództwa sowieckiego. Wskazywali m.in. sposoby koordynowania pomocy dla powstania: gdzie kierować ogień artyleryjski ze wschodniego brzegu Wisły, gdzie zrzucać zaopatrzenie" itp. Jednak, jak podkreślił historyk, dokumenty te dotyczą okresu, kiedy powstanie już upadało. Zdaniem Iwanowa Stalin zdecydował wtedy aby pomagać Warszawie, nie żeby ratować miasto, ale żeby przedłużyć czas jego agonii. Stalin chciał, aby AK walczyła w Warszawie do ostatniego żołnierza.

Historyk mówił, że większość udostępnionych dokumentów pochodzi z Archiwum Ministerstwa Obrony Rosji. Zwrócił uwagę, że część z nich była ujawniona i nawet opublikowana wcześniej, w latach 90., a później większa część tych dokumentów ponownie została utajniona, jak np. wszystkie dokumenty działów politycznych Armii Czerwonej, które informowały o nastrojach społeczeństwa polskiego, o stosunku Polaków do Armii Czerwonej.

Iwanow przypomniał, że część z tych dokumentów polscy naukowcy, m.in. profesorowie Eugeniusz Duraczyński i Andrzej Paczkowski, przywieźli do Polski i zostały one tutaj wydrukowane.

- Kiedy ja chciałem się zapoznać z oryginałami w archiwach sowieckich, były znowu niejawne - wspominał.

Odtajnione dziś dokumenty dotyczą okresu, kiedy Stalin przyznał, że w Warszawie jest powstanie.

- Początkowo Armia Czerwona i Stalin próbowali ignorować sam fakt powstania. 3 sierpnia 1944 roku, kiedy powstanie już trwało na dobre, Stalin spotkał się na Kremlu z premierem polskiego rządu Stanisławem Mikołajczykiem. Zaprzeczył, aby w polskiej stolicy wybuchło jakiekolwiek powstanie. Powiedział, że są to jakieś rozruchy. Zdaniem Iwanowa Stalin zakładał, że powstanie będzie trwać kilka dni, może tydzień, że Niemcy szybko uporają się ze słabo uzbrojonymi powstańcami, że Polakom szybko skończy się amunicja - mówił Iwanow.

- Armia Czerwona na pewno dostała rozkaz aby zatrzymać się przed Warszawą, ignorować sam fakt walk w polskiej stolicy, ale tego w tych dokumentach nie ma - podkreślił.

Jednak zdaniem historyka, świadczą o tym fakty - skoro dywizje Armii Czerwonej zatrzymały się na linii Wisły i przestały atakować Niemców, to musiały dostać taki rozkaz.

- Stalina pod tym względem można zrozumieć: nie chciał pomagać tym, którzy chcieli mu zniweczyć plany sowietyzacji Polski - powedział Iwanow. Przypomniał, że lato 1944 roku było bardzo gorące, a Wisła bardzo niska i łatwa do sforsowania.

- Kiedy okazało się, że powstanie nie pada, nadal heroicznie walczy, na Kremlu byli zaskoczeni, nawet zaszokowani. Zrozumieli również - nie bez nacisków zachodnich aliantów - że nie można dalej ignorować zrywu warszawiaków i postanowili trochę pomóc, ale tylko symbolicznie, aby przedłużyć agonię powstania. Stalin nie miał zamiaru wtedy wyzwolić Warszawy i rozmawiać z dowództwem Armii Krajowej jak równy z równym - opowiadał historyk.

Prof. Iwanow poinformował, że część z ujawnionych dokumentów dostarczyli Armii Czerwonej polscy komuniści z Armii Ludowej. Polska Partia Robotnicza była w konflikcie z Armią Krajową i robiła wszystko, aby skompromitować AK.

- W dokumentach stwierdza się, że pod względem liczby walczących żołnierzy akowców było jedynie dwa razy więcej niż alowców. To rażąca nieprawda. Udział AL w powstaniu był marginalny

 - wyjaśnił.

- Tam nie ma dokumentów, które podważają koncepcję stalinowską, o tym, że Armia Czerwona była wykończona i nie mogła pomóc Warszawie - dodał historyk.

- Armia Czerwona mogła pomóc, a pomagała tylko tyle, żeby to powstanie trwało do ostatniego Polaka. A kapitulacja powstania 2 października 1944 r. nie była Stalinowi na rękę, dowództwo Armii Czerwonej chciało, aby Polacy nadal walczyli, aby jak najwięcej AK-owców zabito, aby później, kiedy będą sowietyzować Polskę, mieli łatwiejsze zadanie

 - tłumaczył.

Dodał, że "jeśli Rosjanie przyznali się do winy w sprawie zbrodni katyńskiej, a Michaił Gorbaczow i Borys Jelcyn przeprosili za te wydarzenia, to za nieudzielenie pomocy Powstaniu Warszawskiemu nikt nie przeprosił i na dzień dzisiejszy - nikt nie ma zamiaru przeprosić". A jego zdaniem "pozostawienie Powstania Warszawskiego bez pomocy to dziesięciokrotnie większa zbrodnia niż Katyń, bo zginęło 10 razy więcej osób".

- Prawda o stosunku Związku Sowieckiego do powstania nadal czeka na ujawnienie

 - podkreślił prof. Iwanow.

Informację o opublikowanych dokumentach ministerstwo zamieściło m.in. na swoim profilu na Facebooku i Twitterze w czwartek wieczorem. We wpisie zamieszczono linki do zbioru dokumentów oraz do strony internetowej poświęconej "75. rocznicy wyzwolenia miasta". Folder z plikami do pobrania nazwano "Wyzwolenie Warszawy".

Na stronie internetowej z domeną rosyjskiego Ministerstwa Obrony zamieszczono m.in. skany dokumentów oraz informacje o Powstaniu Warszawskim, Armii Krajowej, obozach zagłady na terytorium Polski, "walkach o Warszawę", pomocy gospodarczej dla polskiej ludności.

"Publikacja odtajnionych dokumentów o wyzwoleniu Warszawy z zasobów Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Rosji to kontynuacja działalności resortu obrony, mającej na celu ochronę i obronę prawdy historycznej, przeciwdziałanie fałszowaniu historii, próbom rewizji rezultatów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i II wojny światowej" - poinformowało Ministerstwo Obrony Rosji.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

 

#prof. Nikołaj Iwanow

redakcja