Grupa brytyjskich posłów z podkomisji ds. obrony ostrzega w najnowszym raporcie przed rosyjską ekspansją wojskową w regionie Arktyki, która może zachwiać bezpieczeństwem na tym strategicznym obszarze. Jednocześnie armia Kremla nie ustaje w prowokacjach nad Morzem Czarnym.
Zmieniająca się sytuacja bezpieczeństwa w Arktyce i na Dalekiej Północy jest sprawą o rosnącym znaczeniu dla Wielkiej Brytanii ze względu na strategiczne znaczenie tego regionu i obserwowany przez nas rosnący poziom aktywności wojskowej – uważa Madeleine Moon, przewodnicząca podkomisji ds. polityki obronnej w brytyjskim parlamencie.
Skomentowała w ten sposób najnowszy raport członków podkomisji o stanie bezpieczeństwa w Arktyce. Wskazuje on, że w ostatnich latach Rosja zbudowała nowe lub reaktywowała dawne bazy wojskowe w regionie oraz zwiększyła swoją obecność militarną m.in. poprzez rozmieszczenie systemów obrony powietrznej i rakiet długiego zasięgu.
Ostatnia kwestia jest dla Londynu niezwykle istotna, gdyż w zasięgu rosyjskiej broni znajduje się cały obszar Wielkiej Brytanii.
Aktywność Kremla oraz przykłady jego agresywnego i rewizjonistycznego zachowania w innych częściach świata mogą sugerować powrót do rywalizacji mocarstw w rejonie – ostrzegają posłowie.
Dodają, że militaryzując region, Rosja chce zyskać dostęp do naturalnych surowców, występujących w Arktyce, m.in. ropy i gazu ziemnego. W raporcie wskazano na konieczność zwiększenia przez Londyn wydatków na obronność oraz powołania specjalnego ambasadora, który będzie bronił brytyjskich interesów w Arktyce.
Swoje dane nt. rosyjskiej ekspansji w regionie przedstawił też brytyjski MON.
Jesteśmy świadomi 10-krotnego zwiększenia rosyjskiej aktywności w Arktyce i na Grzbiecie Północnoatlantyckim – czytamy w komunikacie.
Wraz z USA i innymi sojusznikami w ramach NATO, Wielka Brytania podejmuje odpowiednie kroki, aby zapewnić stabilność w Arktyce – przekonuje resort obrony.
Więcej w weekendowym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"