Boardman uznała zarazem skruchę Roske, brak wcześniejszych wyroków skazujących i niskie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia przestępstwa. Wyrok obejmuje dożywotni nadzór i zakaz podróżowania do Waszyngtonu. Roske przyznała się do winy w kwietniu, groził jej dożywotni wyrok.
Prokuratorzy stwierdzili, że Roske przybyła z Kalifornii z bronią i narzędziami zamierzając popełnić morderstwo "w celach terrorystycznych". Kiedy znalazła się pod domem Kavanaugha i zobaczyła marszałków USA, Roske zadzwoniła pod numer 911, wyrażając myśli samobójcze i zamiar zabicia sędziego.
Na rozprawie Roske przeprosiła Kavanaugha i jego rodzinę za "znaczny stres", który spowodowała.
– Byłam przedstawiana jako potwór, a ten tragiczny błąd, który popełniłam, będzie mi towarzyszył przez resztę życia
– zauważyła.
Prokuratorzy domagali się minimalnego wyroku 30 lat, powołując się na miesiące planowania i jej próby zlokalizowania innych sędziów.
– Oskarżona stanowiła bardzo realne zagrożenie dla naszego systemu rządów, naszej Konstytucji – podkreśliła asystentka prokuratora federalnego Coreen Mao. Sędzia Boardman zwróciła uwagę, że Roske ostatecznie porzuciła swój plan.
– Chociaż była zbyt blisko spełnienia swoich planów, faktem jest, że je porzuciła - mówiła sędzia.
Obrońcy domagali się wyroku nie dłuższego niż 96 miesięcy. Podnosili decyzję Roske o poddaniu się i współpracę z władzami. Zdaniem prawników oskarżonej, powinna ona być skazana "za to, co zrobiła, a nie za to, o czym myślała”.
Reuters akcentował, że sprawa rozgrywa się w kontekście rosnącej przemocy politycznej w USA, w tym dwóch usiłowań zabójstwa Donalda Trumpa podczas jego kampanii i niedawnego zabójstwa aktywisty republikańskiego Charliego Kirka. Groźby wobec sędziów federalnych zwiększyły się ponad dwukrotnie od 2021 roku, a niektórzy z nich spotykają się z nękaniem za orzeczenia przeciwko polityce administracji Trumpa.