Niemieckie media krytykują nowelizację ustawy o IPN i nie wahają się użyć kłamliwych i tendencyjnych argumentów. Portal welt.de postanowił opisać jak wśród Polaków \"wybuchła antysemicka przemoc w Jedwabnem\". Koronnym argumentem portalu za tym, że to Polacy stali za pogromem ma być fotografia z... „podobnych pogromów z innych miast”.
Co ciekawe, na tytułowej fotografii ilustrującej tekst na portalu to właśnie Niemców widać jako tych, którzy wydają rozkazy podczas pogromu.
Zdjęcia, które pokazywałyby jednoznacznie tamtą zbrodnię (w Jedwabnem - red.), jak na razie się nie pojawiły. Istnieją za to zdjęcia przedstawiające okrutne sceny z innych podobnych pogromów, takich jak we Lwowie na Ukrainie, czy w Kownie na Litwie
- pisze welt.de, dodając, że nie ma dowodów na udział Polaków w tej zbrodni.
Zdjęcia wyraźnie pokazujące masakrę z 10 lipca 1941 r. jeszcze się nie ukazały. Na pokazanym zdjęciu ludzie stoją przed płonącymi koszarami, raczej nie jest to stodoła Jedwabnego
– przyznaje welt.de
Co ciekawe portal zauważa, że 22 czerwca 1941 roku w Jedwabnem znajdowali się niemieccy żołnierze
Pewne jest, że około pół tuzina niemieckich policjantów przybyło rano, być może członkowie jednego z niesławnych Einsatzkommando z SS. Ale nawet jeśli ci Niemcy wydali rozkaz pogromu, to było w każdym razie około czterech tuzinów polskich i katolickich mieszkańców, którzy dokonali rzeczywistego zabójstwa własnymi rękami
- pisze portal.
Redakcja dodaje, że "jak dotąd nie są znane żadne zdjęcia, które można przyporządkować do Jedwabnego". Nie przeszkadza to jednak autorowi artykułu na opisywanie tego, co wydarzyło się w Jedwabnem w taki oto skandaliczny sposób:
W lipcu 1941 mieszkańcy małego polskiego miasteczka Jedwabne zaatakowali swych żydowskich sąsiadów. Ale co doprowadziło do tego antysemickiego gwałtu? Właśnie tego rodzaju pytań, zgodnie z polską "ustawą o holokauście", nie można już zadawać. (...) 10 lipca był właściwie zupełnie normalnym czwartkiem. W polskim miasteczku Jedwabne, 160 kilometrów na północny wschód od Warszawy ten letni dzień zaczął się zupełnie spokojnie. Ale tak nie miało pozostać. Wczesnym popołudniem, kilkudziesięciu mieszkańców tego małego miasteczka rozpoczęło ataki na swych żydowskich sąsiadów. Żydzi spędzeni zostali na rynek miasteczka i przez wiele godzin znęcano się nad nimi. Antysemici ruszyli na nich uzbrojeni w drewniane żerdzie. Oprawcy systematycznie upokarzali swe ofiary, zmuszając je między innymi do wyrywania chwastów, do śpiewów i do tańców. Późnym popołudniem uzbrojona tłuszcza spędziła większość Żydów do stodoły na obrzeżach miasta, którą następnie podpalono. Setki ludzi spłonęło żywcem. Katoliccy sprawcy przystąpili następnie do plądrowania domów swych ofiar. Wieczorem co najmniej 340 ofiar było już nieżywych: zarąbani, zakłuci, niektóre kobiety zostały na śmierć zgwałcone, a większość spalona. (...)
- można przeczytać na portalu welt.de.