Rządząca na szczeblu centralnym Serbska Partia Postępowa (SNS) zwyciężyła w niedzielnych wyborach lokalnych w Belgradzie i innych miastach i gminach kraju. Taką informację przekazał prezydent kraju Aleksandar Vuczić. Lokalne media poinformowały o licznych nieprawidłowościach towarzyszących wyborom, a politycy opozycji oskarżają rządzących o kupowanie głosów.
"Koalicja skupiona wokół SNS będzie miała 63 ze 110 mandatów w Zgromadzeniu w Belgradzie"
Lider SNS i premier Serbii Milosz Vuczević ogłosił, że jego partia zwyciężyła we wszystkich miastach i gminach kraju poza czterema.
Wyniki częściowe firm IPSOS i CeSID potwierdzają zwycięstwo SNS w Belgradzie, dając liście 53 proc. głosów na podstawie przeliczonych ponad 56 proc.
Na drugim miejscu w wyborach w serbskiej stolicy uplasował się ruch "Kreni-promeni" z 17 proc. głosów. Na trzecim miejscu znalazła się koalicja "Wybieramy Belgrad", na którą zagłosowało 12,5 proc. wyborców.
Dobrica Veselinović, lider "Wybieramy Belgrad", uznał przegraną i wyraził niezadowolenie z wyników, sygnalizując jednocześnie chęć rozpoczęcia współpracy z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi.
Prezydent Vuczić dodał, że jego środowisko odniosło również "niezwykle przekonujące" zwycięstwo w Nowym Sadzie, zdobywając 53 proc. głosów.
"Najtrudniej było, zgodnie z przewidywaniami, w Niszu"
Lokale wyborcze zamknięto w Serbii o godz. 20. Wyborcy oddawali swoje głosy w wyborach lokalnych w 89 miastach i gminach, w tym w wyborach w Belgradzie - powtórzonych ze względu na niezdolność powołania władz samorządowych przez zwycięzców wyborów z grudnia 2023 roku.
Obserwująca wybory organizacja pozarządowa CRTA stwierdziła, że "zarówno w lokalach wyborczych, jak i poza nimi odnotowano w niedzielę liczne nieprawidłowości".
"Wewnątrz lokali wyborczych zarejestrowano fotografowanie kart do głosowania oraz inne procesy naruszające tajność głosowania, np. obecność w lokalach osób nieuprawnionych. Część nieprawidłowości dotyczy głosowania bez dowodu osobistego lub ważnego dokumentu"
Organizacja dodała, że "poza lokalami wyborczymi rejestrowano m.in. kupowanie głosów, a nawet sprzedaż kart do głosowania".
W Nowym Sadzie, drugim największym mieście Serbii, działacze opozycji starli się z policją, gdy próbowali wedrzeć się do budynku, w którym miał się ich zdaniem znajdować nielegalny call center rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS). Na istnienie takich ośrodków zwracali wcześniej uwagę dziennikarze śledczy. Informowali, że pracujący w nich działacze namawiają mieszkańców do głosowania na partię władzy, a nawet oferują zapłatę za oddany na nią głos.
Maja Mrnusztik z Ligi Socjaldemokratów Wojwodiny w imieniu listy zjednoczonej opozycji w Nowym Sadzie powiedziała, że "będzie bronić każdego głosu". "Nie wierzcie tym, którzy 15 minut po zamknięciu lokali twierdzą, że wygrali" - zaznaczyła polityk, cytowana przez telewizję N1.
W centrum miasta zgromadziło się kilkuset demonstrantów; przemawiający podczas wiecu politycy oskarżyli SNS o fałszerstwa wyborcze.
W niedzielę w Nowym Sadzie zaatakowano dziennikarza niezależnego dziennika "Danas". W Belgradzie z kolei "fizycznie napadnięto" na działacza opozycyjnego Frontu Zielonej Lewicy, o czym na Facebooku poinformował lider ugrupowania Radomir Lazović.
"Członek naszego zespołu odkrył nieprawidłowości wyborcze, za co rozbito mu głowę cegłą. Mężczyzna przebywa obecnie w szpitalu"