Po upływie pięciu lat, kobiety molestowane, gwałcone, bite i okradane przez muzułmańskich migrantów w noc sylwestrową w Kolonii doczekały się przeprosin. Premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet uczynił to na łamach prasy. - Państwo zostawiło wówczas ofiary bez pomocy - powiedział Laschet.
"Naszym obowiązkiem jest prosić ofiary o przebaczenie, że państwo nie chroniło ich tamtej nocy - niezależnie od tego, kto był wówczas politycznie odpowiedzialny"
- podkreślił Laschet w dzienniku "Koelner Stadt-Anzeiger"..
Szef władz Nadrenii Północnej-Westfalii, kraju związkowego na zachodzie Niemiec, mówił już wcześniej o rażących zaniedbaniach w przeszłości, a teraz powtórzył tę krytykę.
"661 kobiet przeżyło koszmar pięć lat temu w Kolonii, wiele z nich nadal cierpi z powodu jego następstw. 661 kobiet zostało porzuconych przez państwo tej nocy"
- powiedział.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sylwester w Kolonii: imigranci próbowali zgwałcić kilkadziesiąt kobiet
Laschet, polityk współrządzącej na szczeblu federalnym chadeckiej partii CDU, który w 2015 r. nie sprawował urzędu premiera landu, ubolewa, że na ponad 1200 zgłoszonych spraw zapadło tylko 36 wyroków skazujących, a tylko trzech mężczyzn zostało skazanych za przestępstwa seksualne. Do 2017 roku w Nadrenii Północnej-Westfalii rządziły socjaldemokratyczna SPD z Sojuszem 90/Zielonymi, z Hannelore Kraft (SPD) na stanowisku premiera.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niemiecki minister tuszował gwałty w Kolonii? Mocne oskarżenia
W noc sylwestrową na przełomie 2015 i 2016 roku przed katedrą w Kolonii zebrał się tłum ludzi. W tłoku wiele kobiet było molestowanych seksualnie, dochodziło też do rabunków i kradzieży.
Teren przy dworcu w Kolonii przez kilka godzin wyglądał jak strefa wojenna. Ponad tysiąc imigrantów z krajów arabskich najpierw odpaliło w tłumie fajerwerki i race, powodując popłoch, a następnie otoczyło zdezorientowane kobiety, obmacując je i kradnąc należące do nich przedmioty. Doszło też do wielu prób gwałtu.
Według prokuratury w Kolonii większość oskarżonych o napaści pochodziła z Algierii i Maroka. Wydarzenia w Kolonii trafiły na pierwsze strony gazet w wielu krajach.
Przez kilka dni media milczały, ale skala incydentu okazała się zbyt duża, by zamieść ten skandal pod dywan.