Według władz głównymi czynnikami zanieczyszczenia są samochody i ogrzewanie drewnem w niektórych dzielnicach, głównie romskich gettach.
Władze zwróciły się do obywateli, by w dniach, gdy występuje wyższe zanieczyszczenie, rezygnowali z używania samochodów i ogrzewali się piecami elektrycznymi, co jednak jest znacznie droższe.
Lekarze wezwali osoby z chorobami oddechowymi i dzieci, by unikały wychodzenia na zewnątrz, zwłaszcza w pobliżu dużych tras transportowych, lub używały masek ochronnych.
O problemie zanieczyszczenia powietrza w Sofii mówi się od lat, dlatego według opinii publicznej podjęte zaledwie w ubiegłym tygodniu kroki są opóźnione. Liczne pozarządowe organizacje ekologiczne wskazują na opieszałość władz i brak skutecznych działań. Jednym z takich kroków mogłoby być mycie ulic, dawniej regularne, z którego zrezygnowano od lat. Obecnie ulice Sofii, i to nie wszystkie, myje się najwyżej dwa razy w roku.
Drugim koniecznym według NGO krokiem jest finansowa restrukturyzacja działania sofijskiej ciepłowni, która stałe podnosi ceny, zmuszając klientów do szukania alternatywnych sposobów ogrzewania, w tym drewnem.
Władze miasta krytykowane są również za niepodawanie na czas informacji o rzeczywistym stanie zanieczyszczenia powietrza.
W dniach szczególnie silnego zanieczyszczenia normy szkodliwego pyłu w sofijskim powietrzu przekraczają dopuszczalny poziom od trzech do ośmiu razy.
Mocno zanieczyszczone jest też powietrze w pobliskim Perniku, w Płowdiwie, Smolanie na południowym wschodzie i Gornej Oriachowicy w środkowej części kraju.
Według danych unijnych z października 2017 r. Bułgaria jest krajem o najwyższej umieralności w wyniku zanieczyszczenia powietrza i wyprzedza pod tym względem Węgry i Polskę.