Portal niezalezna.pl po raz kolejny wykrył proceder obrażania narodu polskiego przez niemieckie media, ale także przez oficjalne niemieckie instytucje.
27 stycznia 1945 roku wyzwolono niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau i od 2005 roku zgodnie z rezolucją ONZ w tym dniu jest obchodzony Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Od lat szczególnie uroczyście dzień ten jest obchodzony także przez niemieckie władze. Podobnie było również w tym roku. Podczas uroczystego posiedzenia Bundestagu potomkowie ofiar holokaustu wygłosili w izbie niższej parlamentu płomienne przemówienia. Podobne uroczystości odbywały się w całych Niemczech, bowiem rząd federalny, władze lokalne, ale także niemieckie społeczeństwo (przynajmniej oficjalnie) pragną za wszelką cenę pokazać się światu, jako naród odpowiedzialny, który „pamięta o holokauście”.
Specjalny prezent dla Polski i Polaków
W tym jakże ważnym dla światowej opinii publicznej dniu niemieckie media, oraz (co dużo gorsze) Niemieckie Muzeum Historyczne (Deutsches Historisches Museum) zrobiły nam „prezent” w postaci sugestii, że niemieckie obozy zagłady w Sobiborze oraz w Auschwitz były „polskie”. Na swoich oficjalnych stronach Deutsches Historisches Museum w związku z Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu zaprasza do prowadzonego przez muzeum kina „Zeughauskino” w dniu 27. stycznia 2017 roku na film Claude Lanzmanna zatytułowany „Sobibór, 14 październik 1943, godzina 16”. W opisie filmu na stronach Niemieckiego Muzeum Historycznego czytamy, że dotyczy on powstania więźniów w „polskim obozie zagłady” Sobibór i było to jedyne powstanie w nazistowskich obozach zakończone sukcesem (wersja niemiecka: „Am 14. Oktober 1943 startete um 16 Uhr im polnischen Vernichtungslager Sobibor der einzige erfolgreiche bewaffnete Aufstand in einem Vernichtungslager der Nationalsozialisten“). Z opisu muzeum jasno wynika, że obóz zagłady w Sobiborze nie był (zgodnie z prawdą) niemiecki, lecz polski.

Niemieckie Muzeum Historyczne (Deutsches Historisches Museum - DHM) powstało w 1987 roku z inicjatywy ówczesnego kanclerza Helmuta Kohla oraz burmistrza Berlina Eberharda Diepgena z okazji 750. rocznicy założenia Berlina. Umiejscowione jest w Zeughaus, najstarszym budynku alei Unter den Linden w centralnej dzielnicy Berlina. Muzeum jest finansowane ze środków federalnych przez rządowy Urząd Pełnomocnika ds. kultury i mediów.
Media jak zwykle na stanowisku
Oczywiście nie mogło w „Dniu Pamięci Ofiar Holokaustu” zabraknąć także publikacji ze strony niemieckich mediów. Tym razem lokalny dziennik „Rhein Zeitung” uznał, że niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau jest jednak... polski. W tekście umieszczonym na łamach tej gazety w dniu 26. stycznia 2017 roku, dotyczącym zdjęć zrobionych w Auschwitz przez Wilhelma Brasse, napisano, że zdjęcia pokazują okropności, jakich dopuszczali się naziści w „polskim obozie koncentracyjnym” (wersja niemiecka: „das Bildmaterial und damit Zeugnisse vom Nazi-Schrecken zu bewahren und welche unfassbar grausamen Erlebnisse er in dem polnischen Konzentrationslager durchlitt“).

Skandal to za mało, to jawna prowokacja
W rozmowie z portalem niezalezna.pl berliński prawnik Stefan Hambura stwierdził, że ciągle pojawiające się w Niemczech fałszywe określenia o „polskich obozach zagłady lub koncentracyjnych” pokazują jak ważna jest polityka historyczna i jak ważne są decyzje rządu Pani Beaty Szydło, aby o nią skutecznie walczyć.
Pokazaliśmy znalezione sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych i zagłady” przedstawicielom niemieckiej Polonii. Wszyscy nie kryli wielkiego oburzenia.– Tylko zdecydowane działania polskiego rządu mogą spowodować, iż znikną obraźliwe dla Polski i Polaków fałszywe sformułowania o polskich obozach. Teraz widzimy, że wyrok przeciwko niemieckiej telewizji ZDF uzyskany przez polskiego więźnia niemieckiego obozu Auschwitz, Pana Tenderę, jak najbardziej powinien zostać wykonany, bowiem pojawiające się określenia o polskich obozach wcale nie są pojedynczymi przypadkami, lecz nawet teraz tyle lat po wojnie takie sformułowania się pojawiają – powiedział nam Hambura – Mam nadzieję, że polscy dyplomaci w takim dniu jak dzisiaj, ale także w każdym innym będą pilnie monitorować tego typu sprawy. Ponadto chciałbym w tym miejscu podziękować korespondentowi Gazety Polskiej Codziennie, oraz portalu niezalezna.pl panu Waldemarowi Maszewskiemu za to, iż jako jeden z nielicznych od wielu lat nie tylko śledzi i opisuje pojawiające się w niemieckiej prasie fałszywe określenia o „polskich obozach koncentracyjnych lub zagłady, ale także prowadzi szerokie archiwum tego typu spraw – dodał w rozmowie z nami adwokat.
Reklama
– Pisanie o „polskich obozach śmierci” i to jeszcze w takim dniu jak dzisiaj, to nie może być przypadek. Przecież wszyscy wiemy jak właśnie Niemcy, wszystkie tutejsze media i obywatele są szczególnie wyczuleni na takie słowa jak: holokaust, obóz koncentracyjny lub zagłady, czy ludobójstwo, oni doskonale wiedzą, że obozy były nie polskie, lecz niemieckie, ale jednocześnie nie chcą o tym ciągle przypominać, więc co jakiś czas puszczają w obieg sfałszowaną wersję o „polskich obozach” mając nadzieję, że tym sposobem coś się od nich odklei i przyczepi do kogoś innego, a konkretnie do Polski – powiedział nam Witold Wojtkiewicz z Hamburga.