– To rekordowa kwota. (…) Zobowiązuje nas do tego sytuacja geopolityczna. Traktujemy ją bardzo poważnie i dokładamy wszelkich starań, aby mieszkańcy czuli się bezpiecznie – przyznała w rozmowie z dziennikarzami premier Litwy Inga Ruginiene, po tym jak zapowiedź taka padła podczas obrad rządu.
Prawie 4,8 mld euro to 5,38 proc. PKB kraju. Z tych pieniędzy będzie rozwijany nie tylko potencjał obronny, ale także inwestycje takie jak budowa i remonty dróg dojazdowych na poligony, które bezpośrednio poprawią zdolności wojskowe kraju.
Nie tylko broń
– To naturalne, że kupując czołg, trzeba mieć możliwość jego przemieszczania w czasie wojny – powiedziała Ruginiene. Zastrzegła przy tym, że Litwa nie traktuje inwestycji w obronność tylko przez pryzmat zakupów broni.
– Jest wiele innych rzeczy, które stają się istotne i niezbędne w czasie wojny. Dotyczy to również naszych struktur, takich jak straż graniczna, policja (…). Wszyscy muszą być gotowi na dzień X. Również cywile – dodała szefowa rządu.
Rada Obrony Państwa pod przewodnictwem prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy w styczniu tego roku uzgodniła, że wydatki kraju na obronę w latach 2026-2030 będą sięgać 5-6 proc. PKB. Decyzję podjęto m.in. z uwzględnieniem potrzeb związanych z formowaniem pierwszej litewskiej dywizji zmechanizowanej.