W Gruzji trwa kampania przed wyznaczonymi na jesień wyborami parlamentarnymi. W ostatnich sondażach Zjednoczony Ruch Narodowy Micheila Saakaszwilego uzyskał 36% poparcia podczas gdy opozycyjny blok „Gruzińskie Marzenie” Bidziny Iwaniszwilego 18%.
Pozostałe partie nie przekroczyły progu wyborczego. Iwaniszwili, oligarcha którego majątek szacuje się na 6,4 mld dol. pojawił się na scenie politycznej pod koniec ubiegłego roku a już w lutym nowo utworzona formacja uzyskała 10% poparcia. Przywódca „Gruzińskiego Marzenia” to postać kontrowersyjna. Majątku dorobił się w Rosji na przełomie lat 80 i 90-tych biorąc m. in udział w prywatyzacji firm państwowych. Obecnie posiada udziały w rosyjskim sektorze bankowym, energetycznym i na rynku nieruchomości. Wartość jego aktywów ulokowanych w strategicznych rosyjskich koncernach takich jak Gazprom, RAO JES czy Łukoil szacuje się na 2,5 mld dol. Nie jest tajemnicą, że tego typu inwestycje nie byłyby możliwe bez akceptacji najwyższych władz Rosji.
W tym kontekście nie jest niczym dziwnym, że dotychczasowe działania oligarchy zawsze były zgodne z interesami kremla.Iwaniszwili ani słowem nie potępił rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku. Gruzini pamiętają też, że w 1996 r. Iwaniszwili wspierał startującego w wyborach prezydenckich w Rosji gen. Aleksandra Lebiedia który był odpowiedzialny za krwawą pacyfikację pokojowego wiecu w Tbilisi w 1989 r. Spadochroniarze z dowodzonej przez Lebiedia 106-tej dywizji powietrznodesantowej zmasakrowali wówczas demonstrantów używając zaostrzonych saperek i gazu bojowego.
Stronnicy Saakaszwilego wprost nazywają Iwaniszwilego „rosyjską marionetką”, obawiając się chce za pomocą gigantycznych środków kupić zwycięstwo w wyborach. W czerwcu sąd w Tbilisi skazał miliardera na karę grzywny wysokości 72 mln euro za nielegalne finansowanie kampanii. Również w czerwcu policja skonfiskowała tysiące zestawów do odbioru TV satelitarnej, które firma należąca do rodziny Iwaniszwilego zamierzała rozdać w wiejskich rejonach Gruzji. Prokuratura uznała to za kupowanie głosów wyborców.
Źródło: