Słabeusz z Serie A chce gwiazdę Legii
Brazylijczyk Guilherme nadal nie podpisał nowego kontraktu z Legią Warszawa. Dotychczasowa umowa wygasa się wraz z końcem roku. Pomocnikiem Wojskowych zainteresował się tymczasem beniaminek Serie A.
Włoskie Benevento, które od początku tego sezonu gra w najwyższej klasie rozgrywkowej, chętnie pozyskałoby w swoje szeregi Gui, tym bardziej, że za Brazylijczyka nie trzeba będzie płacić kwoty odstępnego. Ostatni zespół Serie A kusi legionistę atrakcyjnymi warunkami finansowymi, lepszymi niż na ten moment proponuje Legia. Na zatrudnienie Brazylijczyka nalega ponoć trener Roberto de Zerbi, który za wszelką cenę musi wzmocnić zespół.
Dla Guilherme wyjazd do Włoch ma swoje plusy, ale i tyle samo, a może i więcej minusów. Benevento to pośmiewisko Serie A - wybierając grę w tym klubie Brazylijczyk sportowo na pewno nie zrobi kroku do przodu, a wręcz przeciwnie. Zespół de Zerbi kompromituje się właściwie w każdej kolejce - w 13 meczach nie zdołał zdobyć nawet jednego punktu. Chłopcy do bicia z Benevento zdołali strzelić sześć goli, tracąc przy tym aż 33. Przegrywając 13 meczów Benevento pobiło zresztą niechlubny, 87-letni rekord Manchesteru United w liczbie porażek na początku sezonu w pięciu najmocniejszych ligach Europy. "Czerwone Diabły" przewodziły w tej niechlubnej klasyfikacji od sezonu 1930/31.
Przed spadkiem do Serie B Benevento mógłby uratować tylko cud, a trudno przypuszczać, by marzeniem Guilherme była gra na zapleczu włoskiej ekstraklasy. 26-latek nie chce wykonywać gwałtownych ruchów także ze względu na sytuację rodzinną - już niebawem na świecie pojawi się potomek Brazylijczyka, któremu Gui chciałby zapewnić nie tylko dostatek, lecz także stabilizację.
Guilherme nie opowiada, że zakochał się w Legii i pozostanie w warszawskim klubie jest dla niego priorytetem. Przeciwnie - od roku podkreśla, że oferty przedłużenia umowy, jakie dostaje od mistrzów Polski, są dla niego nie do zaakceptowania. Brazylijczyk chce zarabiać w Legii pół miliona euro w skali roku. Propozycje klubu, jakie wypływały w mediach, to około 350 tysięcy euro. Do tej pory Guilherme nie chciał na taką kwotę przystać i mimo rozmów pat nadal trwa. Pewne jest jedno - jeśli Guilherme postawi na stabilizację, to w Legii ją dostanie. Pokazała to sytuacja z rundy jesiennej - piłkarz, który podczas sierpniowego meczu z Sheriffem Tyraspol doznał poważnej kontuzji, wykluczającej go z gry na niemal dwa miesiące, otrzymał w klubie wsparcie na najwyższym poziomie. Legia nie próbowała wykorzystać pechowego położenia zawodnika, który - spędzając długie godziny na rehabilitacji - musiał myśleć o tym, że już 31 grudnia zostanie bez umowy. Co więcej, Legia lojalnie utrzymała dotychczasową propozycję przygotowaną dla piłkarza. Mimo to Guilherme nie zdecydował się z niej skorzystać.
Wychowanek Bragi od wielu miesięcy karmiony jest przez agenta zapewnieniami, że trafi do klubu na wysokim poziomie, ale na razie to tylko słowa. Coraz częściej słychać, że Marcelo Robalinho, przed laty reprezentujący również Rogera Guerreiro, nie ma na stole niczego konkretnego. Jest zainteresowanie z Turcji, jest z Grecji, ale żadna z ofert nie zrobiła na Brazylijczyku piorunującego wrażenia. Tymczasem Legia cierpliwie czeka na decyzję pomocnika, który jest obecnie zawodnikiem kluczowym dla zespołu. - Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zatrzymać go w Warszawie, ale mamy świadomość, że jeśli pojawi się oferta z jednej z pięciu czołowych europejskich lig, sytuacja może się zmienić - stwierdził na łamach "Przeglądu Sportowego" dyrektor techniczny Legii Ivan Kepcija.
W tym sezonie Guilherme zagrał w 17 meczach Legii, strzelił trzy gole i zaliczył dwie asysty. Do gry na pełnych obrotach po urazie wrócił dopiero na początku października.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie - dodatek mazowiecki
Wczytuję ocenę...
