Polskie siatkarki w czwartek straciły miano niepokonanej drużyny na mistrzostwach świata, ale nie załamują rąk po porażce z Dominikaną (1:3). "Ten mecz w naszym wykonaniu nie wyglądał źle" - przyznała atakująca reprezentacji Magdalena Stysiak.
Siatkarki z Karaibów przerwały świetną serię polskiej reprezentacji, która w trzech meczach z Chorwacją, Tajlandią i Koreą Południową straciła zaledwie jednego seta.
Magdalena Stysiak zapewnia, że ta porażka nie zmąciła dobrego nastroju, jaki zapanował w kadrze po udanym starcie na mundialu.
Zespół z Dominikany pokazał wczoraj świetną siatkówkę. Nie pamiętam tak dobrego meczu w ich wykonaniu. Jakby nie patrzeć, to są dziewczyny bardzo wysportowane, bardzo wysokie - mojego pokroju. Dlatego było to totalnie inne spotkanie niż z zespołami azjatyckimi, gdzie łatwiej nam się grało, bo nie było takiego wysokiego bloku. A tu mieliśmy prawdziwą ścianę. A do tego mają w składzie super libero (Brendę Castillo), jedną z najlepszych na świecie, która broniła co się da. Poza tym Dominikana w meczu przeciwko nam popełniła tylko 12 błędów, to bardzo mało, bo one czasami popełniały tyle błędów w jednym secie. Rywalki zagrały najlepszym mecz w tym turnieju, a może w całym sezonie reprezentacyjnym
- mówiła Stysiak podczas spotkania z mediami.
Jej zdaniem, z tej porażki trzeba wyciągnąć też pozytywne wnioski i optymistycznie spoglądać w przyszłość.
Nie załamujemy rąk, ten mecz w naszym wykonaniu nie wyglądał źle. Z meczu na meczu musimy się jeszcze bardziej nakręcać, uwierzyć w siebie i grać razem. Pokazałyśmy na tym turnieju już kawał dobrej siatkówki, te ostatnie spotkania w naszym wykonaniu dobrze wyglądały, atmosfera między nami jest super, na boisku było widać tę chemię, jaka się wytworzyła się między nami. Nawet przegrywając kilka punktów musimy być cały czas razem ze sobą.
Stysiak jest jedną z najlepiej punktujących zawodniczek na mistrzostwach. W czterech meczach zdobyła 79 punktów i zajmuje drugie miejsce w tym rankingu. Tylko dwa "oczka" więcej ma Turczynka Ebrar Karakurt. Obie siatkarki w sobotę w "Ergo Arenie" staną naprzeciw siebiebie (początek, godz. 20.30).
Nie myślę o tym, czy jestem liderką tego zespołu, czy nie. Oczywiście, biorę odpowiedzialność za grę, ale też taka jest moja pozycja na boisku. Gram na ataku i to jest normalne, że najtrudniejsze piłki będą kierowane do mnie i będę musiała sobie z nimi poradzić. I też z presją, która jest dookoła. Ale ja to lubię. Lubię wziąć ciężar na swoje barki i poprowadzić zespół. Nie czuję przy tym jakiegoś stresu, to mnie po prostu nakręca.
Biało-czerwone w sobotę zakończą pierwszą fazę siatkarskich mistrzostw świata spotkaniem z Turcją.