Robotnicza dzielnica Vallecas wyróżnia się na tle innych rejonów Madrytu. To jedno z tych miejsc niekoniecznie odwiedzanych przez turystów, chyba że są oni zainteresowani futbolem. Wówczas wizyta na lokalnym obiekcie Estadio de Vallecas, gdzie swoje mecze rozgrywa Rayo Vallecano – duma miejscowych kibiców, jest wręcz obowiązkowa.
Stadion „Franjirrojos” wyraźnie różni się od nowoczesnych obiektów Realu Madryt czy Atletico. Z zewnątrz przypomina nieco wielki słup ogłoszeniowy: na bramach i murach stadionu porozwieszane są m.in. plakaty z hasłami komunistycznymi czy wzywającymi do poparcia Palestyny.
Na przedmeczowej konferencji prasowej hiszpański napastnik Pablo Rodriguez – który występuje w Lechu Poznań, a wcześniej grał m.in. w rezerwach Realu Madryt – przyznał, że klimat Vallecas różni się od innych dzielnic Madrytu, a gra przeciwko Rayo nie należy do najłatwiejszych.
- Wygramy, nie mam wątpliwości – powiedział w rozmowie z PAP Pedro, właściciel jednego z barów naprzeciw Estadio de Vallecas. – Nasza ekipa gra ostatnio bardzo dobrze, Polacy nie powinni być zagrożeniem – dodał.
Na ścianie jego lokalu wisi obowiązkowo flaga „Franjirrojos” z datą założenia klubu – 1924 r. W środę po południu bar świecił jeszcze pustkami, ale jak zapewnił, w dniu meczu zapełnia się kibicami Rayo.
- Nie obawiamy się Polaków, ani piłkarzy, ani kibiców – powiedział Pedro na wspomnienie, że władze uznały spotkanie za mecz wysokiego ryzyka. – Będzie tu dużo policji, nic złego raczej się nie wydarzy – dodał dość pewny siebie.
Kibiców Rayo zdenerwował za to materiał Lecha ukazujący szatnię madryckiego klubu. Zresztą... warto obejrzeć i ocenić samemu.
Szybki tour po naszej szatni 👀 pic.twitter.com/AbS0tQqRCG
— Lech Poznań (@LechPoznan) November 5, 2025