Lech udanie rozpoczął sezon i po siedmiu meczach jest liderem tabeli PKO BP Ekstraklasy. W sobotę "Kolejorz" na własnym stadionie podejmie mistrza Polski Jagiellonię Białystok, a spotkanie cieszy się w Poznaniu dużym zainteresowaniem.
Po wyjątkowo nieudanym poprzednim sezonie, lechici starają się odbudować zaufanie kibiców. Pod wodzą nowego szkoleniowca Nielsa Frederiksena poznaniacy po siedmiu meczach z dorobkiem 16 punktów są samodzielnym liderem piłkarskiej Ekstraklasy i mają dwa "oczka" przewagi nad drugą Legią Warszawa.
"Kolejorz" tym samym zanotował najlepszy start w rozgrywkach od ponad 30 lat. W sezonie 1992/1993, w którym sięgnął po mistrzostwo kraju, poznański zespół prowadzony przez Henryka Apostela na tym samym etapie sezonu miał sześć zwycięstw na koncie i jedną porażkę.
Dobra gra i wyniki sprawiły, że kibice znów licznie wypełniają Enea Stadion. Ostatnie spotkanie w Poznaniu z Pogonią Szczecin obejrzało ponad 29 tysięcy widzów. W najbliższej kolejce na Bułgarską zawita mistrz Polski Jagiellonia i ta frekwencja będzie znacznie wyższa. Na dwie doby przed meczem już ok. 30 tysięcy osób jest uprawnionych do wejścia na stadion.
Zawsze tak było, że dobre wyniki zawsze miały wpływ na frekwencję, teraz też nie jest inaczej. A do tego Lech jest liderem tabeli. W ostatnich latach mecze z Jagiellonia też cieszyły się dużym zainteresowaniem, a na stulecie klubu (w 2022 roku) mieliśmy komplet publiczności
– powiedział rzecznik prasowy poznańskiego klubu Maciej Henszel.
Jak dodał, na trybunach w sobotni wieczór może nawet zasiąść ok. 35 tysięcy kibiców. "Niestety, prognozy pogody nie są sprzyjające, zapowiadane są ulewne deszcze, co może jednak negatywnie odbić się na frekwencji" – dodał Henszel. Białostoczanie z 12 punktami obecnie zajmują szóstą lokatę, ale mają jeden mecz rozegrany mniej od czołowej piątki drużyn.